środa, 28 czerwca 2017

Corolla-Jeżdżąca legenda

Toyota Corolla jest jednym z tych samochodów, których historia jest długa i pełna ciekawych oraz wielkich osiągnięć.
Pierwsza generacja zadebiutowała w roku 1966 i jako pierwsza osobówka w Japonii otrzymała kolumnę McPhersona z przodu. Informacją o zaawansowaniu technologicznym Corolli była czterostopniowa skrzynia biegów, z drążkiem umieszczonym w podłodze.


Oferowano ją w nadwoziach sedan oraz kombi, a konkurować miała z Datsunem 1000, czyli takim dziadkiem Nissana Sunny. W skrócie Datsun to taki stary Nissan :D

Żeby Was nie zamęczyć długą historią Corolli...

W 1997 roku na rynek weszła ósma generacja Corolli, która zapewniała wygodę, niską awaryjność i w miarę dobre osiągi.


Niestety przednie i tylne lampy przypominające oczy owada, nie przypadły ludziom do gustu i w 1999 roku Toyota zmieniła wygląd Corolli na korzystniejszy.


Dużą zaletą face liftingu było zlikwidowanie odklejających się uszczelek reflektorów, dodano nawigację, wybór między radiem kasetowym i CD, a nawet nowe obicia foteli. Samochód ten był całkiem udaną generacją Corolli, ale ja chciałbym opisać następną generację, ponieważ nie jest aż tak stara.

Zanim zacznę pisać o 9-tej generacji, chciałbym wtrącić kilka słów o Corolli WRC...


...powstała na bazie ósmej generacji Corolli i Celici Turbo z napędem na cztery koła.
Co tu dużo mówić... Ten pojazd zajmował podium 30 razy, a w 1998 roku, czyli rok po wprowadzeniu na rynek 8 generacji, zapewnił Toyocie Mistrzostwo Producentów.

A teraz czas na rok 2002, i dziewiątą generację Toyoty Corolli o oznaczeniu E12.


Tak na prawdę 9ta generacja Corolli była dostępna w Japonii już w 2000 roku. Samochód ten nie przypominał swojego poprzednika, lecz typowe kompakty z tamtych czasów. W 2004 roku miał miejsce face lifting, który wprowadził Corollę Verso, czyli minivana. Wygląda on ohydnie, dlatego też nie zamierzam Wam go pokazywać :D E12-tkę produkowano w trzech wariantach nadwoziowych: hatchback, sedan oraz kombi.


Dziewiąta generacja Corolli jest samochodem zwartym, bardziej miejskim kompaktem, który może posłużyć do dalszych podróży. Niestety bagażnik ku temu nie przemawia, ponieważ ma on 290 litrów, a po złożeniu siedzeń dysponujemy 960 litrami pojemności. Sytuacja zmienia się diametralnie w przypadku sedana, który dysponuje 437 litrami pojemności. Jednakże dalej nie jest to ogrom miejsca, ale nie jest źle. Kolejnym aspektem, który może denerwować jest podstawowy silnik benzynowy 1.4 o mocy 96KM, który potrafi spalić aż 12 litrów w mieście, przy normalnej jeździe. Niestety ten "motorek" jest za słaby do tego kompaktu. Lepszym wyborem będzie 1.6 o mocy 116KM, który również nie jest demonem prędkości, ale jest ostatnim racjonalnym wyborem do jazdy Corollą z instalacją gazową, ponieważ przez delikatne gniazda zaworowe w wariancie 1.8 192KM(od 2005 roku silnik ten generuje 225KM) Corolla będzie ciągle wymagać naprawy. Bez LPG silnik ten będzie spalał podobne ilości paliwa co jednostka 1.4. Dużym plusem sportowej wersji E12-tki jest jej wygląd. Pomimo iż jest to pojęcie względne, to delikatne różnice pomiędzy normalną a TS(usportowioną wersją) dają całkiem sporo. Dzięki temu autko to zyskuje w moich oczach.


Jeżeli planujecie korzystać z instalacji LPG, to silnik 1.6 zapewni Wam całkiem dobrą niezawodność, oraz nie tak złe osiągi. Niestety przy dynamicznej jeździe na stacji tankować będziecie też olej silnikowy. Kolejnym minusem tego pojazdu jest jego skrzynia biegów, w której czasami trzeba się namęczyć aby wbić wsteczny, a biegi były chyba projektowane pod silnik 1.8... Pomijając te małe niedociągnięcia Toyota Corolla E12 jest samochodem niezawodnym, i mówię to z ręką na sercu, ponieważ kilku moich znajomych posiada je i pomimo swojego wieku nie wymagają ingerencji mechanika. Jedyne koszty związane z posiadaniem takiego samochodu to koszty eksploatacyjne, czyli niecałe 150zł za komplet klocków i tarcz hamulcowych na przód a 240zł za amortyzatory przednie. Jeżeli wolicie aby Wasz samochód przypominał akustycznie traktor, to polecam 2.0 D-4D o mocy 90KM, który jest chyba najbardziej odporny na zatarcie turbosprężarki. Należy dodać, że silnik ten nie ma filtra DPF oraz dwumasy, co jest pewnym rodzajem oszczędności. Jeżeli jednak nie stać Was na ubezpieczenie 2 litrów pojemności, to awaryjność 1.4 D-4D o mocy 90KM jest na podobnym poziomie co "dwulitrówki", lecz silnik ten jest o wiele mniej elastyczny.


Na plus zasługuje przestronne i ergonomiczne wnętrze, które mimo swojego wieku nie wydaje nadmiernych trzasków i skrzypnięć. Jeżeli ktoś bardzo lubi siedzieć na kanapie, to na pewno przypadną mu do gustu fotele, które są bardzo miękkie, lecz męczące w dłuższych trasach. Toyota oferowała w standardowym wyposażeniu: 2 poduszki powietrzne(4 po face liftingu), radio, immobiliser, ABS, układ stabilizacji toru jazdy VSC czy klimatyzację manualną. Wersja wyposażeniowa SOL oferowała nam automatyczną klimatyzację.


Jeżeli chodzi o typowe dla tego modelu usterki, to możemy zaliczyć do nich: awarię sondy lambda(80zł za używaną a 150zł za nową), nieszczelność pompy wody, szybko zużywające się okładziny klocków hamulcowych, huczące łożyska kół, szybko zużywające się drążki kierownicze(50zł za jeden) oraz błędy sterowania zautomatyzowanych skrzyń biegów.


W 2006 roku, kiedy to produkcja dziewiątej generacji miała się ku końcowi, liczba sprzedanych egzemplarzy Toyoty Corolli stanowiła 31.6 miliona samochodów. Jest to ogromna liczba i chyba całkowicie usprawiedliwiona. Jeżeli będziecie chcieli nabyć Corollę E12, powinniście przygotować około 12500zł za zadbany egzemplarz z silnikiem 1.6 o mocy 116KM, natomiast na egzemplarz "poliftowy" potrzeba około 2 tysiące złotych więcej.

Od 2006 roku na rynku obecna jest dziesiąta generacja Corolli, która zajmuje już nieco inne stanowisko niż dotychczas, ponieważ od 2007 roku segment Corolli zajmuje Toyota Auris. Jednakże Corolla produkowana jest do dziś i nic nie przemawia za jej usunięciem z rynku motoryzacyjnego.



Co sądzicie o Corolli? Dajcie znać w komentarzach :D

czwartek, 22 czerwca 2017

Szwedzka szczypta szaleństwa

 Szwedzi czasami pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa, czego wyrazem jest Volvo C70.


Jego ekstrawagancki wygląd miał zapewnić Volvo dużą i pewną sprzedaż, jednak rzeczywistość okazała się zgoła inna. Niestety ta linia nie zdobyła dużego grona adoratorów, a koniec końców Volvo sprzedało tylko 122 tysiące egzemplarzy... Niestety większość ludzi wolała wydać ponad 180 tysięcy złotych na Mercedesa lub Audi, lub BMW.


Volvo C70 wyszło na rynek w roku 1997 i pierwszą generację produkowano do roku 2005. W 1998 roku wprowadzono wersję cabrio, natomiast wersję nadwoziową coupe produkowano do 2002 roku. Ponadto istnieją też egzemplarze coupe-cabrio. W wyposażeniu podstawowym były 4 poduszki powietrzne, ABS, ESP, ASR, klimatyzacja automatyczna, elektryczne szyby i lusterka. Dodatkowo natomiast mogliśmy otrzymać skórzaną tapicerkę, zmieniarkę na 3 lub 6 płyt CD, radio ze wzmacniaczem oraz 11 głośników Dynaudio, tempomat, automatyczną skrzynię biegów z opcjami sport, winter oraz eco, elektrycznie ustawiane fotele z pamięcią trzech pozycji, i jeszcze kilka innych, ciekawych dodatków.


Niestety deska rozdzielcza w samochodzie z tak dobrym wyposażeniem i zupełnie innym charakterem niż reszta Volvo, została przeszczepiona bez zmian z modelu V70...

Tak więc co poza wysoką ceną stanowiło o tak niskim zainteresowaniu tym samochodem?
Prawdopodobnie spalanie jednostki 2.0 o mocy 163KM, która w mieście potrafi spalić 13 a nawet 14 litrów benzyny... Dodatkowo mało trwała przekładnia kierownicza, przeguby, awaryjne elektryczne fotele i lusterka, czy chociażby za słaby układ hamulcowy. To wszystko sprawiło że Volvo C70 nie zawojowało świata, lecz niewątpliwie jest samochodem ciekawym i rzadkim, co niektórym może się spodobać.


Cena egzemplarza w dobrym stanie na rynku wtórnym to od 16 tysięcy złotych w górę. Niestety tych samochodów jest bardzo mało, a większość z nich to cabriolety. Przed zakupem jakiegokolwiek cabrio należy dokładnie sprawdzić dach oraz jego mechanizm składania, które mogą wygenerować ogromne koszty. Dodatkowo warto pomyśleć na zakupem C70'tki z silnikiem T5 2.3 o mocy 240KM, który pomimo niemałego apetytu na paliwo zmienia ten pojazd w pocisk. Do pierwszej "setki" rozpędza się w 6,9 sekundy. To bardzo mało jak na 1600kg. Jednakże przed zakupem trzeba sprawdzić turbo oraz przepustnicę, ponieważ oryginalne części oraz zamienniki są po prostu drogie.


Ponadto kultura pracy jednostki T5 stoi na wysokim poziomie, ponieważ pięciocylindrowe silniki są najlepiej zachowującymi się jednostkami napędowymi, a ich dźwięk to coś pięknego. Niestety i pięciocylindrówki nie są wolne od wad. Należy uważać, poza tym co powiedziałem, na cewki zapłonowe i pompę paliwa.


Pamiętajcie że pierwsza generacja Volvo C70 była robiona tylko i wyłącznie na zamówienie i składana ręcznie, dlatego też wykonanie i spasowanie wszystkich elementów o wysokiej jakości do dziś robi wrażenie.


Za klocki hamulcowe zapłacimy od 50 do 105zł, za tarcze-200zł, za przednią oś. Jeżeli chodzi o amortyzatory, to ceny plasują się w przedziale od 270zł do 680zł. Oczywiście górny przedział cenowy wskazuje części o lepszej jakości i lepszych parametrach, niż te najtańsze.

Podsumowując

Volvo C70 miało być czarnym koniem wśród luksusowych coupe, a okazało się autem dla sympatyków tej marki. Tym niemniej dzisiaj stanowi ono całkiem ciekawą alternatywę na rynku wtórnym, a jego ceny będą rosły.



A co Wy sądzicie o tym samochodzie? Dajcie znać w komentarzach, a jeżeli się Wam podobało, to udostępniajcie :D

wtorek, 20 czerwca 2017

Mini

Mini Cooper zyskał ogromną popularność dzięki pewnemu anglikowi, i dziś można nazwać go ikoną i majestatem Anglii... I Niemiec.


Dlaczego wspomniałem o Niemcach zapytacie... Cóż, od marca 2000 roku Angielska marka Rover ponosiła ciągłe straty, dlatego też BMW postanowiło wykupić Mini, którego pierwsza "nowoczesna" generacja powstała w 2001 roku i była produkowana w Anglii.


Mały, miejski samochodzik był strzałem w dziesiątkę, ponieważ odbierano go prawie wyłącznie ciepło i dobrze. Głównie dzięki nawiązaniu wizualnemu do klasycznego Mini. Napędzało go 1.6 z sześcioma wariantami mocy, 90KM do aż 218 w wersji S, która notabene zaczynała z mocą 163KM. Istniała też możliwość wejścia w posiadanie Mini o oznaczeniu D, które oznaczało silnik bocianopodobny o pojemności 1.4 i mocy aż 75KM lub 90KM. Muszę dodać iż jest to produkcja Toyoty. Do jazdy miejskiej najrozsądniejszym wyborem wydaje się 1.6 o mocy 116KM, które pali średnio 8.5-9 litrów benzyny na 100 kilometrów. Takie spalanie można mu wybaczyć, ponieważ niesamowicie dobrze trzyma się drogi, a krótkie przełożenia w 1.6 S 218KM sprawiają że przyspiesza bardzo żwawo. Należy wspomnieć o skrzyniach biegów, które posiadały 5 lub 6 przełożeń w wersji manualnej, natomiast automatyczna skrzynia biegów to przekładnia CVT, która moim zdaniem dobra jest do skuterów a nie samochodów...


Niestety nie każdy mógł sobie pozwolić na takie autko, ponieważ jego cena wyjściowa była całkiem wysoka, lecz wyposażenie jakie dostawaliśmy było spore jak na ten segment. W wyposażeniu Mini mogliśmy szukać: elektrycznych i podgrzewanych lusterek, kurtyn powietrznych, elektrycznych szyb przednich, komputera pokładowego, klimatyzacji, centralnego zamka, ASR, wspomagania. Dodatkowo mogliśmy wymagać: lusterek elektrochromatycznych, czujnika deszczu, świateł Xenonowych, czujnika zmierzchu, i jeszcze parę innych umilaczy jazdy. Generalnie rzecz biorąc dzięki BMW, Mini zyskało całkiem ciekawe wyposażenie, które sprawia iż jest to samochód komfortowy.



Elementem wyróżniającym Mini wewnątrz są zegary, które były umieszczone po środku, tylko obrotomierz znajdował się przed oczami kierowcy. W wersjach z najlepszym wyposażeniem oraz nawigacją, prędkościomierz migrował przed oczy kierowcy, a jego miejsce zajmowała wspomniana wcześniej nawigacja.


Dużą zaletą Mini jest jego wykończenie oraz spasowanie elementów, które po prostu mało trzeszczą.

Dzięki w miarę niskiej masie własnej liczącej około 1100kg, oraz świetnemu układowi jezdnemu, Mini prowadzi się genialnie. W końcu nazwano go najlepiej prowadzącym się przednionapędowym samochodem świata...


Mini przeszło facelifting w 2004 roku i wtedy wprowadzono cabriolet, który nie wygląda źle ze złożonym, jak i rozłożonym dachem.

Facelifting nie zmienił za bardzo wyglądu tego autka, zajęto się głównie atrapą chłodnicy, przednim i tylny zderzak, i to chyba wszystko. Moim zdaniem nie da się ulepszyć ideału, dlatego też chociażby Łada pozostaje niezmienna od lat.



Produkcję pierwszej generacji zakończono w roku 2007, a egzemplarze w dobrym stanie z początków produkcji można nabyć już za 15 tysięcy złotych, natomiast te z końca za około 20. Jeżeli chodzi o części eksploatacyjne, to za klocki i tarcze hamulcowe należy zapłacić około 400zł za przednią oś, natomiast za amortyzatory należy zapłacić niecałe 270zł.


Jeżeli zdecydujecie się na zakup Mini, musicie pamiętać o silnej bazie technologicznej na BMW, dlatego też wszelkie naprawy nie będą bardzo tanie. Jednakże w przypadku Mini naprawiamy raz na długie lata, tak więc koniec końców nie wydajemy ogromu pieniędzy po nic. Poniżej przytoczę Wam kilka wrażliwych elementów Mini. Pierwszym z nich są tuleje(33zł) i sworznie wahaczy(24zł), przegrzewająca się pompa wspomagania kierownicy(1750zł) oraz szybko zużywające się sprzęgło(300zł). Przed zakupem warto sprawdzić stan blacharsko-lakierniczy tego małego autka. Miejsca w których objawia się korozja to tylna klapa oraz okolice spojlera. Niestety problemy z elektryką to także domena Mini, głównie niedziałający centralny zamek, czujniki ABS, lub świecące się kontrolki. Koniec końców Mini jest samochodem całkiem udanym, a jeżeli ktoś o niego dba, to bardzo niezawodnym. Dodatkowym plusem jest całkiem dobra współpraca z instalacją gazową, lecz po utwierdzeniu butli gazowej w bagażniku zostaje niedużo miejsca, bowiem nominalnie ma on 150 litrów.


Zdecydowałem się opisać tylko pierwszą generację Mini, ponieważ druga kosztuje ponad 23 tysiące złotych za dobry egzemplarz, a ostatnia jest produkowana od 2013 roku do dzisiaj, co czyni ją nadal drogą w kupnie...

Co Wy sądzicie o tym małym miejskim samochodziku? Dajcie znać w komentarzach :D


piątek, 16 czerwca 2017

Chińskie BMW

 Brilliance to samochody o których mało kto wie, nie są one specjalnie ładne ani drogie, co może z nich uczynić świetną alternatywę na rynku motoryzacyjnym. Jednakże fakt współpracy z Ital Design intryguje.


Oto model BS6, który miał zawojować Europę, lecz dotkliwie zderzył się z rzeczywistością, dosłownie. Otóż nie otrzymał on żadnej gwiazdki w testach zderzeniowych ADAC, co czyni z niego bardziej pułapkę, niż środek transportu.



Podczas zderzenia czołowego przy 64km/h stracilibyście nogi oraz ręce... Jednakże nie tylko tym firma Brilliance wpędziła się w kłopoty.


Czy według Was, ten samochód coś Wam przypomina? Może Kie Magentis? Może poniekąd Lancię Lybrę? Niestety marka Brilliance najzwyczajniej w świecie ściągała niektóre elementy z innych samochodów i montowała je w swoich... Dlatego też modele BS4 i BS6 wyglądają jak ulepy stworzone w warsztacie u pana Wiesia... Jakby tego było mało, to samo wykonanie jest co najmniej kiepskie, pomimo tego że wnętrze nie wygląda bardzo źle.


Mogłoby się wydawać że niedociągnięcia dotyczą tylko systemów dbających o nasze bezpieczeństwo. Niestety technologia jaką się posługują do tworzenia mechanicznej strony samochodu zdaje się być również z poprzeniej ery. Pomimo wsparcia Mitsubishi przy produkcji silników, jednostka 2.0 generuje "aż" 122KM i 170Nm, co nawet na standardy w roku 2007 nie jest czymś, czym można się chwalić.


Możecie się teraz zastanawiać dlaczego piszę posta o tak słabym samochodzie. Piszę go po to, aby nikt nie dał się nabrać na niską cenę zakupu-około 14 tysięcy złotych, i na relatywnie niski koszty części eksploatacyjnych(160zł za klocki hamulcowe).

W tym miejscu apeluję do Was abyście jednak szukali innych samochodów, które będą bezpiecznie ponieważ tym razem ciekawa alternatywa staje się pułapką..

wtorek, 13 czerwca 2017

206

Peugeot 206 jest samochodem małym, zdecydowanie miejskim, tak więc ma zmieścić się wszędzie i być w miarę oszczędny. Czasami może nam posłużyć do wyjazdu za miasto. Peugeot od 1998 roku do dziś spełnia te zadania znakomicie, przy okazji wyglądając całkiem dobrze.


Co ciekawe, w Chinach nazywano go Citroen C2, przez mocne przestylizowanie 206'tki, która z C2'ką nie ma nic wspólnego. Jego produkcja trwała do 2009 roku, a przez następne trzy lata produkowano wersję 206+. Wracając do 206'tki... Samochodzik ten wyprodukowano w liczbie przekraczającej 6 milionów egzemplarzy do roku 2007, kiedy to na rynek weszła 207, jednakże do końca produkcji z fabryki wyjechało ponad 13 milionów 206'tek. Pokazuje to jak popularny jest ten samochodzik.


Na początku oferowano tego małego lwa z silnikami o pojemnościach od 1.1 do 1.6, o mocach od 60KM do 90KM, co na wagę niecałych 1150kg w najlepiej wyposażonej wersji nie było małą mocą. Były też silnik diesla 1.9 70KM. Od 1999 roku Peugeot oferował wersję sportową o mocy 135KM i pojemności 2.0. Interesującym faktem jest historia rajdowa tego auta. Otóż aby 206'tka dostała homologację rajdową WRC, Peugeot wyprodukował specjalnie 4000 egzemplarzy o długości 4 metrów. Dzięki temu Peugeot 206 stał się godną konkurencją, i w latach 2000-2002 dał Peugeotowi Mistrzostwo Świata Konstruktorów.


Czas powiedzieć trochę o wyposażeniu tego miejskiego pomykacza, jak nazywa go wiele osób. W podstawowej wersji mieliśmy wspomaganie kierownicy, kierunkowskazy, nawiew, silnik. W tzw. "opcji" mieliśmy do dyspozycji elektryczne szyby i lusterka, klimatyzację, ABS, ESP, radio, czujnik deszczu, dach panoramiczny, szyberdach i wyłącznik do poduszek powietrznych. Plusem tego autka jest jego całkiem dobre zawieszenie, które pozwala wyczuć dobrze samochód, oraz jechać w miarę wygodnie, niestety często nie wytrzymuje długo na naszych pięknych drogach. Kolejnym minusem jest układ elektryczny, którego główne awarie są typowo Peugeotowskie- nie działające przełączniki oraz podświetlenie klimatyzacji. Jeżeli chodzi o całkiem dobre silniki, to 1.4 o mocy 75KM jest chyba złotym środkiem, ponieważ jego naprawy nie są drogie, awaryjność niska, a te 75 koni mechanicznych radzi sobie wystarczająco. Dodatkowo ubezpieczenie Was nie zrujnuje. Niestety nie jest on wolny od wad. Jeżeli o niego nie będziemy dbać, to co około 100 tysięcy kilometrów będziemy wymieniać uszczelkę pod głowicą. Jeżeli chodzi o diesle, to obie jednostki HDI są godne polecenia... 1.6 jak i 2.0 HDI są całkiem niezawodne, a wiele osób ceni je za ekonomię, jak i całkiem niezłą kulturę pracy.


Cena a jakość...
Wszystkie plastiki są nie za wysokiej jakości, ponieważ 206'tka miała być autem dla mas, tak więc jej cena musiała być niska. Przez to skrzynia biegów też została poszkodowana i często pojawiają się problemy z wrzucaniem jedynki i biegu wstecznego. Jeżeli chodzi o naprawy, to nie powinny Was zrujnować finansowo, ponieważ zamienniki obecnie dostępne na rynku nie odstają za bardzo w wykonaniu, porównując do oryginalnych części, a są o wiele tańsze. Skoro jesteśmy już przy częściach, to chciałbym Wam przedstawić cennik napraw eksploatacyjnych. Za klocki i tarcze hamulcowe na przednią oś zapłacimy około 150zł, natomiast za przednie amortyzatory wydamy niecałe 130zł.


Od 2003 roku 206'tki obecne na drogach wyglądają trochę inaczej, za sprawą face liftingu, który obejmował przednie, jak i tylne, lampy i zderzak, poprawione zawieszenie oraz lepsze materiały wykończeniowe. W 2005 roku natomiast wprowadzono do sprzedaży wersję sedan tego autka, która wygląda ohydnie, tak samo jak kombi, które oznaczano SW. W zamian za to pokażę Wam wersję CC, czyli coupe-cabrio, która z przodu wygląda znośnie...


...natomiast z tyłu bardzo średnio.


Za zadbany egzemplarz 206'tki z silnikiem 1.4 o mocy 75KM należy zapłacić około 6 tysięcy złotych. Jednakże przed zakupem trzeba sprawdzić stan drążków skrętnych tylnego zawieszenia, które zaniedbane generują spore koszty.

Czas na kilka słów o 206+


Od razu widać że tył się trochę zmienił, przód również został zmodernizowany, jak i wnętrze. Dodatkowo oferowano tylko 4 silniki. Począwszy od 1.1 60KM, przez dwie jednostki 1.4 o mocach 70 i 75KM, aż do jednostki HDI o mocy 70KM. Wszystkie te silniki zostały poprawione dzięki ponad 10-cio letniemu doświadczeniu w sprzedaży 206'tek na całym świecie.


Niestety jednostkę 1.4 75KM Peugeot doszczętnie zepsuł... Potrafiły się tam popsuć wtryski po 15 tysiącach kilometrów... Dlatego też warto rozważyć zakup 206+ z silnikiem 1.4 HDI, który przy dobrym oleju, oraz jego wymianach co maksimum 15 tysięcy kilometrów, jest praktycznie bezawaryjny. Ponadto jego spalanie jest bardzo niskie, otóż jest to 5 litrów ropy na 100 kilometrów. Trochę jak w 1.5 dCi 68KM ;D
Części eksploatacyjne do "plusa" kosztują praktycznie tyle samo, jednakże na zakup zadbanego egzemplarza trzeba przeznaczyć około 13 tysięcy złotych.

Co Wy sądzicie o tym Peugeocie? Dajcie znać w komentarzach :D

czwartek, 8 czerwca 2017

Mercedes CLK

Mercedes CLK od lat jest jednym z tych samochodów, którym pozwoliłbym się zrujnować finansowo żeby tylko nim jeździć. Jest to połączenie klasy C oraz E, które powstawało od 1993 roku.

Zacznijmy od początku... W 1997 roku świat ujrzał Mercedes Benz CLK W208. Model bazujący technicznie na klasie C W202, a wizualnie, silnikowo i cenowo nawiązujący do klasy E W210.
Z W202, CLK zapożyczył płytę podłogową oraz układ napędowy.


Występował jedynie w dwóch wersjach nadwoziowych. Były nimi coupe o oznaczeniu C208 oraz cabrio-A208. Cabrio produkowane było od roku 1998 do 2003 roku.


Jak się okazało, cabrio było najlepiej sprzedającym się kabrioletem od Mercedesa, ponadto samochody te były w pierwszej 3 najmniej awaryjnych aut tamtych lat.

W 1997 roku występowały tylko dwie wersje wyposażenia: Sport i Elegance. Sport wyróżnia się elementami dekoracyjnymi imitującymi karbon, oraz białymi tarczami zegarów, jak i emblematami "sport" na skrzyni biegów. Jednakże można było domówić większość opcjonalnych elementów wyposażenia. Wersja Elegance cechowała się, nie zgadniecie czym... Emblematami "elegance" na skrzyni biegów, poza tym dostawaliśmy światła oświetlające wyjście z samochodu w drzwiach. Ponadto w wyposażeniu znaleźć można inną tapicerkę, elementy dekoracyjne z drewna orzechowego, chromy na zewnętrznych klamkach i chromowane ramki wokół szyb. Ciekawym elementem ukazującym pakiet wyposażenia są 5-cio ramienne felgi, dostępne tylko w wersji Elegance.

Standardowe wyposażenie obejmowało system ABS z systemem BAS, elektroniczny kluczyk, który umożliwiał zdalne otwieranie bagażnika, obszyta skórą kierownica i lewarek, ASR, termometr, szyby z filtrem UV oraz ciekawy system przypominający o wymianach oleju, adaptujący się do warunków jazdy. Ulepszono również system automatycznego przesuwania foteli do przodu, aby ułatwić wsiadanie do tyłu. Należy dodać, że szyby z filtrem UV mają niebieską barwę, co przykuwa wzrok do tego samochodu. W 1999 roku, CLK przeszło face lifting, po którym wersje wyposażeniowe nazywały się Avantgarde i Elegance. Wersja Avantgarde była następcą wersji Sport. Oferowała ona elementy dekoracyjne wnętrza wykonane z drewna klonu, a listwy były w kolorze nadwozia. Dodatkowo face lifting zmienił:
  • kierownicę
  • kierunkowskazy w lusterkach-to zostało dodane
  • zderzaki
  • silniki
  • wersję AMG
  • wyświetlacz komputera pokładowego na zegarach

Można by pisać o różnicach w wyposażeniu, ale to zajęło by dwa albo trzy dni. Co jest ważne, to to że gama silnikowa jest całkiem obszerna. Od 2.0 o mocy 136KM do 4.3 o mocy 279KM. Wersja AMG ma 5.5 litra pojemności oraz 347KM. Jest to największy silnik oferowany w tym autku. Jednakże silnik 2.0 o mocy 192KM z kompresorem jest najczęściej polecany i lubiany za dynamikę oraz relatywnie małą awaryjność, a z drugiej strony 2.3, również z kompresorem, o mocy 197 koni mechanicznych powinno być mniej awaryjne. Należy jednak się uzbroić w kilka dodatkowych tysięcy na nowy kompresor, ponieważ paradoksalnie jednostki najbardziej racjonalne, mają kosztogenny kompresor.


Największą bolączką CLK jest rdza. Można ją spotkać dosłownie wszędzie... Na nadkolach, progach, podłodze, dachu, elementach nośnych... Na prawdę w wielu miejscach.
Jeżeli planujecie zakup CLK W208, to należy dokładnie sprawdzić stan kompresora, chociaż z góry można zakładać jego wymianę, oraz czy do bagażnika nie dostaje się woda. Podczas oglądania egzemplarzy z silnikiem 2.3 kompresor, o oznaczeniu M111, należy spojrzeć pod maską w okolice regulatora wałka rozrządu. Wycieki oleju mogą sygnalizować potrzebę wymiany uszczelniacza tegoż regulatora, lub wymiany całego elementu...


Z biegiem lat awaryjne okazały się przepływomierze, pompy paliwa oraz przepustnice. Ze względu na wiek, można spodziewać się luzów w przekładni kierowniczej. Lista robi się dłuższa, ale za takie auto warto czasem nic nie jeść przez trzy tygodnie :P Jeżeli chodzi o klocki i tarcze hamulcowe, to zapłacimy około 250zł, natomiast za amortyzatory wydamy niecałe 450zł. Oczywiście za przednią oś. Należy pamiętać, że jest to samochód wygodny, cichy, świetnie trzymający się drogi oraz szybki. Tak więc nie ma co oszczędzać na hamulcach. Właściwie to nawet w tanim i wolnym aucie nie powinno się na tym oszczędzać. Za zadbany egzemplarz przyjdzie nam zapłacić około 16 tysięcy złotych.


W 1997 roku powstała wyścigowa wersja Mercedesa CLK o oznaczeniu GTR, których wyszło zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy cywilnych. Oto jak się prezentowały:


W roku 2002 model W208 został zastąpiony przez W209, które bazuje na płycie podłogowej z klasy C W203, a wizualnie na klasie E W211.


Generalnie rzecz biorąc nowe CLK się roztyło, ponieważ we wszystkie strony się powiększyło, a co za tym idzie jest trochę więcej miejsca w środku. Ważną rzeczą jest fakt poprawienia współczynnika oporu powietrza, który teraz wynosi Cx=28 dla coupe i Cx=30 dla cabrio. Wzorem poprzedniej generacji, coupe nosi podnazwę C209 a cabrio natomiast-A209. Całkowita gama silników jest bardzo rozpięta, ponieważ CLK otrzymało face lifting w 2005 roku a w 2006 zmieniono parę silników, od 1.8 170KM do 6.2 o mocy 507KM. Ten ostatni nazywał się Black Series i ciężko nim ruszyć bez buksowania kołami, bowiem generuje 630Nm...


Wersje o oznaczeniach CGI są mniej paliwożerne, dzięki trochę innemu osprzętowi. Ja polecałbym silniki 1.8 163KM i 180KM, ponieważ te jednostki napędowe całkiem dobrze współpracują z gazem. Niestety dzisiaj kompresory są na ogół do wymiany lub regeneracji, ponieważ dużo już przejeździły. Tym nie mniej jednostki napędowe o pojemności 1.8 z kompresorem są ciekawą i w miarę tanią opcją do takiego auta. Silniki te wyposażane były w łańcuchy rozrządu, których wymianę Mercedes zaleca przy 360 tysiącach kilometrów, jednak już przy 130 tysiącach potrafiły się rozciągać, dlatego też warto przyjrzeć się bliżej temu tematowi.


Kolejnym dobrym silnikiem jest 3.2 V6 o mocy 218KM, którego kultura pracy jest bardzo wysoka, a jego elastyczność więcej niż dobra. Jednakże porównując 1.8 z kompresorem do tego silnika, trzeba powiedzieć że owa V6'tka wypada mniej awaryjnie. Niektórzy twierdzą że jest nie do zajechania, ale silniki z kompresorem również potrafią być długowieczne. Trzeba tylko dbać o kompresor, ponieważ jego wymiana jest dosyć kosztowna. Jeżeli chodzi o diesle, to 3.0 V6 o mocy 224KM i oznaczeniu 320CDI zasługuje na uwagę, ponieważ jeżeli lejemy dobre jakościowo paliwo, to silnik ten odwdzięczy się nam długą i mało awaryjną pracą.


Jeżeli chodzi o elementy , które szybko się zużywają, to są nimi łączniki stabilizatora przedniej osi(20zł), przekładnia kierownicza, sworznie poprzecznych wahaczy stalowych(za cały element zapłacimy około 200zł) oraz tuleje metalowo-gumowe wahaczy podłużnych(50zł). Skoro już przy kosztach jesteśmy, to za klocki i tarcze hamulcowe na przednią oś zapłacimy około 260zł, natomiast za przednie amortyzatory zapłacimy niecałe 280zł. Tak więc części eksploatacyjne nie są zbytnio drogie, a najczęstsze usterki da się w miarę małym nakładem finansowym wyeliminować.


Warto zauważyć, że W209-tka nie ma słupków bocznych ani ramek szyb. Tak więc jeśli opuścimy wszystkie szyby, to dostajemy kabriolet z dachem :D Tak jak w poprzedniej generacji CLK, mamy tylko dwie opcje wyposażeniowe: Elegance i Acantgarde, które można było konfigurować według własnego uznania. Do wyboru mieliśmy takie systemy jak: inteligentny tempomat, "Keyless-Go" dzięki któremu nie musimy wyjmować kluczyka z kieszeni, głosową obsługę telefonu i radia o nazwie Linguatronic, itd...


Niestety plastikowe klosze z przodu lubią żółknąć i matowieć a szyby zimą czasami zamarzają w uszczelkach. Sądzę jednak że tak wyglądającemu pojazdowi można to wybaczyć. Czasami na szybszych zakrętach czuć wagę 1715kg, jednakże sztywne zawieszenie minimalizuje to uczucie. Praktycznym aspektem tego Mercedesa jest 435 litrowy bagażnik.


Produkcja zakończyła się w 2010 roku, a jego następcą jest E klasa W212 o oznaczeniach C207 i A207. Za zadbane CLK drugiej generacji należy zapłacić około 24 tysięcy złotych.

Wreszcie czas podsumować Mercedesa CLK. Niewątpliwie jest to auto piękne i wyróżniające się z tłumu, a koszty utrzymania nie są wygórowane, chyba że kupicie zaniedbany egzemplarz. Z racji wieku auta należy przygotować sobie bufor w postaci około 5-7 tysięcy złotych, lecz możliwe że to lekka przesada. CLK dostarcza ogromnych wrażeń i bardzo dużo frajdy z jazdy, więc jeżeli nie potrzebujecie 4-drzwiowego samochodu, to warto rozważyć zakup używanego CLK.

P.S. Istniała również wersja Master Edition robiona na zamówienie. Dla cabrio nazywała się Final Edition.

Co sądzicie o tym Mercedesie? Dajcie znać w komentarzach :D