wtorek, 30 maja 2017

Ekstrawagancka cytryna

Citroen C5 to symbol brzydoty i niesamowitej wygody motoryzacji francuskiej. W 2000 roku zaprezentowano ten okazały samochód.


Citroen C5 jest samochodem, który nie grzeszy niezawodnością, jego naprawy potrafią być drogie, a patrząc na niego można oślepnąć. Jednakże C5 to głównie wygoda oraz uczucie odizolowania od zewnętrznego świata. W tym wszystkim pomaga: 9 poduszek powietrznych, radar parkowania, esp, 4 elektryczne szyby, elektryczne lusterka, ksenony skrętne, czujnik deszczu, nawet czujniki przekroczenia linii... (Niektóre z elementów wyposażenia są dostępne dopiero od drugiej generacji.) Wyposażenie jest pokaźne, a nad naszym komfortem czuwa hydro-pneumatyczne zawieszenie. Dodatkowo zabezpieczenia antykorozyjne są na tyle dobre, że do dzisiaj C5 jest autem dzielnie stawiającym czoła korozji.


Niestety nie grzeszy ono urodą... Jeżeli chodzi o silniki, to jednostki benzynowe od pojemności 1.8 do 3.0 V6 generowały moce od 116KM do 207. Generalnie silniki nie są zbytnio zawodne, 2.0 136KM potrafiło płatać figle, ale z drugiej strony przy tak starym samochodzie nie można oczekiwać cudów... Całkiem niezawodną jednostką benzynową było 1.8 o mocy 116KM. Jeżeli chodzi o diesle, to tutaj prym w naszym społeczeństwie wiedzie 2.0 HDI o mocy 109KM, które zadbane posłuży wiernie. Niestety większość narzekań na ten silnik przez posiadaczy wynika z chęci oszczędności na wszystkich możliwych częściach, oraz na złym doborze oleju silnikowego... Jednakże najchętniej wybieraną jednostką napędową, wśród bocianów jest, a właściwie był 2.2HDI o mocy 133KM, które cieszyło swoich posiadaczy niezawodnością.


Podsumowując... Jeżeli jesteście w stanie znieść brzydotę tego samochodu, to być może jest to auto dla Was. Za klocki i tarcze hamulcowe należy zapłacić około 190zł za komplet na przednią oś, na amortyzatory należy przeznaczyć około 1600zł za przednią oś. Śpieszę z wytłumaczeniami dlaczego to tak drogo. W C5 nie ma klasycznych amortyzatorów. Rolę tłumików pełnią sfery napełnione azotem a element wykonawczy to siłowniki hydrauliczne, dlatego też zawieszenie to nazywa się hyrauliczno-pneumatyczne. Za zadbany egzemplarz przyjdzie nam zapłacić około 7 tysięcy złotych. Pamiętajcie jednak że warto dokładnie sprawdzić stan zawieszenia, bo jego naprawa może wynieść połowę wartości auta.

Druga generacja Citroena C5 została wypuszczona na rynek w 2004 roku. Niestety nowa generacja nie zmieniła się za bardzo i straszyła nas do roku 2008. Tak właściwie to pierwsza generacja po face liftingu, więc chyba powinienem ją nazwać C5 1,5.


Teoretycznie z przodu sytuacja wygląda lepiej, niż w przypadku poprzednika, ale dalej ten samochód jest brzydki. Najchętniej wybieranymi silnikami tej generacji były 2.0 o mocy 140KM, które nie były podatne na większe usterki. Tak na prawdę przy kupnie Citroena, trzeba znaleźć dobrego mechanika, który będzie wiedział jak porządnie przeprowadzać pewne naprawy. Wspominam o tym nie bez powodu. Ilość małych usterek w C5 sprawia, że auto w rok traci połowę ceny za jaką nabył je właściciel w salonie Citroena. Niestety średnie wygłuszenie auta sprawia że na trasie nie za dobrze widać gdzie poszły nasze pieniądze. Jednakże wygoda podróżowania jest ogromna, można się w nim poczuć jak w okręcie. Całkiem rozsądną jednostką wysokoprężną, z gamy Citroena jest 2.0 HDI o mocy 136KM, które podobnie jak benzyniak o tej samej pojemności i podobnej mocy, nie powoduje zbyt częstych wizyt u mechanika. Jeżeli chodzi o znalezienie części eksploatacyjnych, to za tarcze i klocki hamulcowe zapłacimy niecałe 280zł, natomiast za przednie siłowniki zawieszenia 2600zł. Na szczęście nie są to części które często się wymienia. Należy jednak pamiętać złotą zasadę przy używaniu takiego typu zawieszenia... Pod żadnym pozorem nie można sprawdzać stanu zawieszenia na wytrząsarce czy szarpakach, bo potrafi to zepsuć siłowniki.


Jeżeli pomimo pewnego ryzyka macie ochotę na zakup C5 drugiej generacji, to za zadbany egzemplarz wydacie około 13 tysięcy złotych.

I ostatnia, czyli trzecia generacja C5'tki, która produkowana jest od 2008 roku do dzisiaj. Nową generację promowano hasłem "Nowy Citroen C5. Bez wątpienia niemiecki". Poprawiono jakość plastików oraz ich spasowania, co znacząco odcięło C5 od poprzednich generacji. Ponadto ilość małych usterek została drastycznie zmniejszona, a ludzie odbierali je w ten sposób "Jest inne niż Passat czy A4 – po prostu ładne.". Potwierdza to wysiłek jaki inżynierowie, oraz projektanci Citroena włożyli w stworzenie prawdziwej C5'tki.


Niestety jeżeli chodzi o gamę silnikową to zaserwowano nam główne danie przedstawiciela handlowego, z domieszką zapaleńca ekologii. Silnik 1.6 THP o mocy 156KM jest po prostu wadliwy, a konstrukcja wyżyłowana, przez co żywotność i niezawodność tej jednostki jest prawie żadna. Jeżeli chodzi o diesle, to 2.0 HDI o mocy 140KM może i nie zmieniło swojej mocy względem poprzednich generacji, ale ilość usprawniaczy ekologicznych przesadnie winduje cenę utrzymania tejże jednostki napędowej, powyżej 200 tysięcy kilometrów... Niestety lepszym wyglądem nie da się zataić tych kosztów...


Jeżeli chodzi o wyposażenie, to poza wieloma umilaczami trasy, komfort podnoszą podwójnie klejone szyby, które między innymi, przyczyniły się do lepszego wyciszenia samochodu. Chyba najlepszą jednostką napędową dla tej generacji C5'tki jest stare, dobre 2.0 o mocy 140KM, które były produkowane od 2008 do 2012 roku, i stanowi ostoję niskiej awaryjności. Z czystym sumieniem można polecić C5 z tym silnikiem, ponieważ nie powinno ono sprawić, że nasz portfel nagle wpadnie w anoreksję.


Jeżeli chodzi o wydatki związane z eksploatacją, to najdroższe jak zawsze jest zawieszenie, którego siłowniki kosztują 2000zł za przednią oś. Na szczęście modele wypuszczane na rynek od roku 2011 zostały wyposażone w usprawnione zawieszenie, które podobno ma nie wymagać częstych napraw, ale jak to będzie? Kto wie? Powracając do tematu eksploatacji, to za klocki i tarcze hamulcowe na przednią oś zapłacimy około 360zł. Jeżeli planujecie zakup Citroena C5 trzeciej generacji, to zaopatrzcie się w około 32 tysiące złotych, ponieważ taka kwota pozwoli Wam kupić egzemplarz w całkiem dobrym stanie.

Co Wy sądzicie o C5'tce? Dajcie znać w komentarzach :D Jeżeli post się Wam podobał, to udostępniajcie :)

czwartek, 25 maja 2017

Vel-satis

Renault Vel-Satis było najodważniejszą próbą francuskiego koncernu motoryzacyjnego na zaistnienie w segmencie E. Oczywiście wcześniej w wyższej klasie średniej nasze oczy cieszyło Renaul Safrane.


Porównując ich sylwetki można rzec, że Safrane wygląda staroświecko, a Vel-Satis jak pojazd kosmiczny. Cóż, limuzyna z nadwoziem hatchbacka? To nie mogło się udać(tak jak z Mercedesem W169 :P ). Jednakże dzięki temu samochód ten jest bardzo przestronny i praktyczny.


Jeżeli nazwa samochodu pochodzi od słów szybkość i satysfakcja, to znaczy że można od niego wiele wymagać. Szybkość zapewniały, na ogół, całkiem udane silniki takie jak 2.0T 163KM, całkiem udane 3.5 V6 pobrane od Nissana. Największą chyba bolączką silników 2.0T są cewki zapłonowe od Sagem'a, które lubią po prostu przestać działać, a ich wymiana to koszt 120zł za jedną. Wystarczy pomnożyć przez 4.... Co do V6 to nie ma jakichś dużych problemów, czasami błąd przepustnicy lubi się zaświecić na desce rozdzielczej, ale generalnie konstrukcja Nissana jest udana. Jeżeli chodzi o diesle, to TRZEBA uważać, a najlepiej omijać 3.0 dCi i 2.2 dCi. Nie będę wymieniał ich bolączek, bo nie skończyłbym do jutra. Całkiem dobrym ropniakiem z gamy Vel-Satisów jest 2.0 dCi ale niestety auto to było produkowane w latach 2001-2009(pierwsze egzemplarze wychodziły jeszcze w 2001 roku, pomimo tego że ogólnie podaje się że Vel-Satisa produkowano od 2002 roku), więc typowe problemy diesli go już dotyczą...



Trochę więcej o historii i budowie
Vel-Satis, jako prototyp został zaprezentowany w 1998 roku i wyglądał tak:


Dzieli on płytę podłogową z Espace IV oraz Laguną, a jego zawieszenie tylne jest bardzo skomplikowane, tylko po to aby Vel-Satis był wygodny, i to się udało. Jeżeli chodzi o poziom hałasu, to cóż... Został zniwelowany do minimum, poprzez maty dźwiękochłonne umieszczone w podłodze.

Wyposażenie


Cóż można było posiadać w aucie, w roku 2001?
Kartę Hands Free, czujnik ciśnienia w oponach, czujnik zmierzchu, elektryczny hamulec ręczny, podgrzewane i elektrycznie regulowane fotele, skórzana tapicerka, system ESP, ABS, ASR, ekonomizer, 6 lub 8 poduszek powietrznych, czujniki cofania, tempomat, pełną elektrykę szyb oraz automatyczną klimatyzację, system nawigacji, halogeny, czujnik deszczu.
Całkiem nieźle, prawda? Jest tylko jeden mały minus-system audio w tym samochodzie to porażka. Zastanawia mnie dlaczego w tak dobrym aucie Renault użyło głośników z opakowań po pasztecie...


Jednakże tych samych opakowań Renault użyło do zbudowania karoserii. Wiele jej elementów zostało wykonanych z plastiku, a blacha jest ocynkowana, więc rdza raczej nie jest straszna Vel-Satisowi. Należy pamiętać że to już stare auto i rdza może gdzieniegdzie wchodzić, jednak bez przesady. Jeżeli chodzi o typowe usterki, to czasami automat szarpie przy wrzucaniu "D", a w zimie podnośniki szyb działają wolno, albo tryb automatyczny nie działa. Poza tym Vel-Satis nie powinien sprawiać problemów swoim posiadaczom. Za dobry egzemplarz zapłacimy około 11 tysięcy złotych, tylko trzeba się liczyć z tym że jakieś nieplanowane wydatki wystąpią. Niestety przez wiek samochodu można się wszystkiego spodziewać.



Powinienem wspomnieć jeszcze o faceliftingu tego modelu. Miał on miejsce w 2005 roku i wizualnie zmieniła się atrapa wlotu powietrza i zderzaki. Plusem tych zmian było również wprowadzenie silnika 2.0T o mocy 170 koni mechanicznych, który zastąpił dotychczasowe 2.0T 163KM. Obie jednostki napędowe są mało awaryjne, a zadbane potrafią zrobić całkiem spore przebiegi. Dlatego też dzisiaj ciężko znaleźć taki silnik z małym przebiegiem faktycznym. Dodam tylko że 2.0T całkiem dobrze znosi gaz. Jeżeli chodzi o wydatki eksploatacyjne, to za klocki hamulcowe zapłacimy 65zł za przednią oś, ale za komplet tarcz i klocków na przednią oś wydamy 450zł, natomiast za amortyzatory zapłacimy 430zł.

Następcą Vel-Satisa, od 2011 roku jest Renault Latitude.


Vel-Satisa wyprodukowano tylko w 62 201 egzemplarzach, ale ma to swoje plusy. Dzięki temu to auto jest niepowtarzalne, a jego sylwetka ciekawa.

Co Wy sądzicie o Vel-Satisie? Dajcie znać w komentarzach :D

wtorek, 23 maja 2017

Jaguar

Marka Jaguar w Polsce jest kojarzona dopiero od mniej więcej dziesięciu lat, a takie modele jak X-Type nie cieszą się zbyt dużą popularnością, ponieważ łatwiej jest serwisować Passata...


X-type produkowany w latach 2001-2009 będzie tematem dzisiejszego wpisu. Samochód ten zasługuje na większe grono odbiorców, ponieważ jest z nim na razie podobnie jak z Lexusem. Tak na prawdę mało kto kojarzy tą markę, albo boi się kosztów utrzymania ich limuzyny. Przekonania te są co najmniej nie trafione. Oczywiście należy omijać jednostkę napędową pochodzącą z Forda (2.0 TDCI 130KM). Łuszczyła się tam pompa wysokiego ciśnienia, psuły się wtryski, dwumasy i zacierały się turbiny. Co ciekawe, tylko Mondeo 3 i ten Jaguar dostały ten silnik, natomiast inne Fordy z tych lat mające 2.0 TDCI pod maską, posiadają lepszą konstrukcję... Lepszym wyborem, jeżeli chodzi o diesle, jest 2.2 które niestety również nie jest pozbawione tych wad, co mniejszy brat, lecz zdarzają się one o wiele rzadziej. Niektóre egzemplarze dostały DPF, który zapycha się bardzo często... Jeżeli chodzi o silniki benzynowe, to mamy do wyboru V6 o pojemności od 2.1 do 3.0, które są raczej udanymi jednostkami generującymi przyjemny pomruk z wydechu. Najczęstszymi elementami budwy silników benzynowych, które się psują to cewki zapłonowe, różnorodne czujniki oraz termostat. Do napędzania tego małego Jaguara użyto napędu na przednie, bądź wszystkie koła, oraz 5-cio lub 6-cio biegowych skrzyni manualnych, lub automatycznych.



Dlaczego w Jaguarze zaimplementowano silnik z Forda?

Dlatego że w tamtych latach Jaguar borykał się z problemami finansowymi i nastała potrzeba zmian. Model X-type promowano hasłem "Pierwszy Jaguar, który kosztuje jak samochód". Niestety przez współpracę z Fordem, marka Jaguar musi uchodzić na pewne kompromisy, ale dzięki temu Jaguar produkuje auta do dziś. Co prawda X-type był komercyjnym strzałem w dziesiątkę, ale gdyby nie Ford, to nie oglądalibyśmy tego auta...


W Brytyjskim samochodzie widać Polski wkład. Wnętrze projektował Polak-Tadeusz Jelc. Trzeba przyznać, że wnętrze wygląda obłędnie.



X-type jest samochodem niewątpliwie pięknym wewnątrz, ale z zewnątrz nie jest już tak kolorowo. Niestety przednie lampy za bardzo przypominają te z Multipli, i dopiero gdy się nad tym zastanowić to to widać. Pomimo pokrewieństwa z Fordem Mondeo Mk3, we wnętrzu Jaguara jest o wiele ciszej oraz wygodniej, a jedyne części z Forda, to stacyjka i mechanizm regulacji pasów. Co prawda wnętrze jest konserwatywne, ale za to spasowanie wysokiej jakości materiałów potęguje poczucie komfortu i klasy auta. Ponadto dzięki płycie podłogowej z Mondeo, mały Jag prowadzi się bardzo dobrze.


Jeżeli zdecydujecie się na X-type'a to musicie uważać na egzemplarze z początków produkcji, gdzie w automatach pękają zębatki biegu wstecznego, cała elektryka skrzyni, nawet w manualnych skrzyniach biegów zdarzają się awarie. Winne są często synchronizatory. Niestety półosie, jak i cały układ napędowy, w wersji z napędem 4x4, potrafi wymagać kosztownej naprawy. Wspominałem już kilka razy o pokrewieństwie z Mondeo. Niestety Jaguar jest droższy przy niektórych naprawach przez to, że niektóre części zostały zaprojektowane przez Jag'a. Jeżeli chodzi o rdzę, to należy zwrócić uwagę na uszczelki tylnych drzwi-to najczęstsze miejsca, w których objawia się korozja.
Nadszedł czas na części eksploatacyjne. Za klocki hamulcowe przyjdzie nam zapłacić około 130zł na przód, za tarcze-360zł, również na przednią oś. Jeżeli chodzi o amortyzatory to kosztują one 510zł za przednią oś. Jeżeli chodzi o kupno samego samochodu, to ceny plasują się w przedziale od 5000zł do aż 45000zł. Tak więc na zakup dobrego egzemplarza, jeszcze z przed liftingu musicie przeznaczyć około 14-16 tysięcy złotych, natomiast na egzemplarze poliftowe, w dobrym stanie można nabyć za około 20 tysięcy złotych.

Face lifting miał miejsce w 2007 roku i zmieniono wtedy lekko wygląd grilla... Ponadto od 2003 roku produkowany był drugi w historii Jaguar kombi. Ciekawe że odmianę kombi nazywano "estate".



Co Wy sądzicie o tym modelu? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach :D

czwartek, 11 maja 2017

Toyota MR2

Kolejne cabrio, kolejny Japończyk, kolejny niepraktyczny samochód.

Toyota MR2 jest autem absolutnie wyjątkowym, o którym mało kto już pamięta, a szkoda.
Pierwszą generację(aw11) produkowano w latach 1984-1989, i można powiedzieć że Japońskie autko sportowe zaczęło wykorzystywać swoją szansę.


Stylistyka jest typowa dla Japońskich aut tamtych czasów, dlatego też dzisiaj wiele osób raczej odstrasza. Przejdźmy do rzeczy... Mr2 posiadała silnik rzędowy o pojemności 1.6 i mocy 116KM umieszczony przed tylną osią poprzecznie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż Toyota ważyła niecałe 1000kg, to uzmysłowimy sobie że była całkiem szybka. Do pierwszej setki przyspieszała w 8.1s a jej średnie spalanie w mieście to około 8.5 litra bezołowiówki na 100 kilometrów.


Najmocniejszy dostępny silnik generował aż 145KM, z tej samej pojemności. Dodatkowa moc to zawsze powód do szerszego uśmiechu, dodając napęd na tył, tworzymy coś wspaniałego co może niejednego zaskoczyć. Toyota słynie z niezawodności co udowadnia m.in. stan oleju w silniku. Dobrze utrzymany egzemplarz będzie pił znikome ilości oleju, ponadto w każdym egzemplarzu jaki dzisiaj można spotkać wszystko działa. Co prawda ciężko dzisiaj o to auto, ale jeżeli zapragnęlibyście nabyć taką Toyotę, to musicie wydać około 20 tysięcy złotych.  Utrzymanie natomiast nie jest aż tak ciężkie, jakby się mogło wydawać. Otóż klocki hamulcowe kosztują około 50zł, tarcze około 160zł na przednią oś. Należy dodać że MR2 na wszystkich kołach posiada hamulce tarczowe, co dla niektórych dzisiejszych samochodów jest niecodzienne... Ogólnie części pochodzą z Corolli bądź Avensis, tak więc nie ma zbyt dużego problemu z ich znalezieniem.

Toyotę MR2 drugiej generacji(SW20) produkowano w latach 1990-1999 i można powiedzieć że to właśnie ta generacja dała jej sławę, ponieważ ludzie pragnęli tego małego gokarta bardziej niż kiedykolwiek.



To wszystko dzięki przyjemniejszej linii nadwozia, chowanym reflektorom oraz większej dostępności na świecie. Ciekawostką jest iż we Francji Toyota MR2 nazywała się MRS, ponieważ skrót MR2 kojarzył się z dość nieprzyjemnym słowem. MR2, tudzież MRS oferowana była w dwóch wersjach nadwoziowych- coupe oraz targa. Targa oznacza "prawie kabriolet", czyli zdejmowane dwie połówki dachu(nad kierowcą i pasażerem) ze stałą częścią dachu, która podtrzymuje całą konstrukcję. Ta Toyota miała dawać radość z jazdy, dlatego też materiały użyte do wykończenia nie były najwyższych lotów, a ich spasowanie było dalekie od dobrego. Druga generacja oferowała mocniejsze jednostki napędowe, poczynając od dwulitrowego, 156 konnego silnika, na 2.2 kończąc. Największą moc jednak dzierży jednostka 2.0 225KM, którą można nazwać cudem inżynierii tamtych czasów. Ponad 100KM z jednego litra pojemności, bez doładowania... Zresztą silnik 1.6 o mocy 145KM w poprzedniej generacji również jest znakiem świadczącym o potencjale tego samochodu.


Nie da się podać daty jakiejś większej modernizacji, ponieważ druga generacja MR2 była stale modernizowana, ale większe zmiany, spowodowane normami spalin, można datować na 1992 rok. Za zadbany egzemplarz MR2 SW20 przyjdzie nam zapłacić około 14 tysięcy złotych. Części eksploatacyjne nie różnią się zbytnio w cenie, co do poprzedniczki.

Trzecia i niestety ostatnia generacja Toyoty MR2 nosi nazwę ZZW30. Produkcja trwała od 1999 do 2007 roku, i można powiedzieć że moda na takie auta się kończyła.


W ostatniej generacji Toyota powróciła do tradycji prezentowanych w pierwszej generacji. Widać to w gamie silnikowej, która została ograniczona do jednej jednostki napędowej 1.8 140KM. Można sądzić iż MR2 stała się wolniejsza, jednakże schudła od poprzedniczki i znowu waży niecałe 1000kg. Największą zmianą zauważalną na samym początku jest zmiana nadwozia z targi na roadster co może wielu osobom się podobać. Niestety wygląd łączący modele Celica oraz Yaris potrafi odpychać. Jeżeli chodzi o wyposażenie, to MR2 nie oferowała wodotrysków. Jedynym szczególnym dodatkiem jest twardy dach, który miał umożliwiać przyjemniejszą podróż tym hałaśliwym gokartem.


Tak samo jak w poprzednich generacjach części eksploatacyjne kosztują tyle co nic, a za dobry egzemplarz należy wyłożyć na stół około 16 tysięcy złotych. Genialnie działająca skrzynia biegów, oraz dźwięk silnika dochodzący zza naszych pleców tworzy dobra konkurencję dla Mazdy MX-5, która lepiej wyposażona i bardziej praktyczna, według mnie wciąż pozostaje liderem w tym wyścigu.

A co Wy o tym sądzicie? Dajcie znać w komentarzach :D

wtorek, 9 maja 2017

Miejski Amerykański samochód dla mas

Ford Fiesta

Produkowany jest od ponad 30 lat, a jego pozycja na rynku wciąż jest znacząca. Pierwsza generacja weszła na rynek w roku 1976.


Nawet dzisiaj pierwsza generacja wygląda dziarsko i szczerze mówiąc jest ciekawym klasykiem za rozsądną cenę, oczywiście jeśli znajdziecie jakikolwiek egzemplarz na sprzedaż.

Druga generacja tego "damskiego samochodu" była produkowana w latach 1983-1989 i szczerze mówiąc wygląda gorzej niż źle.


Moim zdaniem linia, która jest ściągnięta z pierwszej generacji VW Polo, nie sprawdziła się w Fieście. Sądzę że nie tylko ja to zauważyłem, ponieważ Fiesta Mk3, czyli 3 generacji, wygląda o niebo lepiej od poprzedniczki.


Produkowano ją od 1989 do 1996 roku, a dziś można ją nabyć za 1300zł w całkiem niezłym stanie. Ogólnie samochodzik ten jest nie do zdarcia, ale jeżeli chcielibyście taki nabyć ze względu na oszczędności, to nie polecam silnika 1.1 o mocy zabójczych 50 koni mechanicznych. Taką moc mają kosiarki, a prędkości rozwijane przez ten motor są mniejsze niż dobrego cyklisty. Na plus zasługują ceny części, które kosztują następująco:
->klocki i tarcze hamulcowe na przednią oś-130zł
->amortyzatory na przednią oś-około 130zł
Powracając do jednostki napędowej 1.1... Chciałem wspomnieć co nieco o spalaniu. Ten silnik pali 11-13 litrów benzyny w mieście! Często wybieranym silnikiem jest 1.3 o mocy 60KM. Wiem, wzrost mocy jest minimalny, ale pojemność 1.3 dla tego Forda jest optymalna. Wersje sportowe wyposażane były w silniki 1.6 Turbo 133KM i 1.8 o oznaczeniu XR2i 131KM.


-W 1991 roku do produkcji, na podstawie Fiesty Mk3 wprowadzono furgonetkę Courier

Ochyda...

-W 1994 roku Mk3 przeszła facelifting, lecz jej wygląd prawie się nie zmienił(na pierwszym zdjęciu tej generacji dodałem zdjęcie polifta).

Czwarta generacja produkowana była w latach 1995-1999, tak więc powoli zbliżamy się do polecanej przeze mnie generacji na dziś dzień.


Bardzo dobrą jednostką napędową dla Fiesty jeżdżącej głównie po mieście jest 1.25 o mocy 75KM, która w połączeniu z całkiem udaną skrzynią biegów sprawia, że ten mały samochodzik jest całkiem zrywny. Ford znowu odrobił lekcje, i nie popełnił tych samych błędów co w przypadku poprzedniej generacji. Niestety system ABS jest fatalny i w zimie bardziej denerwuje niż pomaga. Pomimo małych rozmiarów, Fiesta jest całkiem pojemna. Niestety po raz kolejny wycieczka za miasto Fiestą z najmniejszym proponowanym silnikiem, czyli 1.25l nie będzie należała do najprzyjemniejszych, ale za to w trasie będzie palić ok. 6l/100km, a w mieście około 8 litrów. Jeżeli chodzi o części eksploatacyjne, to za klocki i tarce hamulcowe zapłacimy około 200zł, natomiast za amortyzatory przyjdzie nam zapłacić około 410zł. Na szczęście awaryjność Fiesty jest mocno ograniczona, a części dzieli z Fordem Fusion, także nie ma dramatu. Za egzemplarz w dobrym stanie trzeba zapłacić około 3 tysięcy złotych. 

Piąta generacja Fiesty produkowana była w latach 1999-2003, lecz ja ją nazywam 4,5 ponieważ niektóre źródła podają że jest to wersja poliftingowa Mk4, a niektóre że to Mk5... Tak więc pozostawiam to Wam do interpretacji.



Szósta generacja Forda Fiesty jest tą polecaną przeze mnie, ponieważ produkowano ją w latach 2001-2008 a blacha użyta do jej produkcji wreszcie nie rdzewieje tak łatwo, jak to było w poprzednich generacjach.


W 2004 roku świat ujrzała sportowa wersja Fiesty, czyli Fiesta ST.


W 2005 roku Mk6 zaznała face liftingu, ale po raz kolejny zmiany są bardzo niewielkie. Dużym plusem modernizacji tejże generacji było dodanie dobrze już działającego systemu ABS do podstawowego wyposażenia.


Swoją drogą ta generacja wyglądem przypomina Forda Fusion.


Niestety układ elektryczny lubi płatać figle, a tapicerka zbiera kurz odrobinę za łatwo. Jeżeli chodzi o plusy, to cóż mogę powiedzieć? Układ jezdny jest całkiem dobry, skrzynia biegów działa poprawnie, a samochód dzięki temu sprawia wrażenie całkiem przyjemnego w odbiorze. Jeżeli chcecie aby Wasza Fiesta paliła mało, powinniście zakupić egzemplarze z silnikiem 1.25 70KM, który maksymalnie w mieście spali około 8.5l/100km. 1.6 o mocy 101KM potrafi wypić aż 11 litrów bezołowiówki, natomiast jednostka 1.4 80KM może palić nawet 10 litrów na 100km. Jeżeli 10l/100km Was nie przeraża, to mogę Wam polecić jednostkę montowaną w wersji ST, 2.0 o mocy 150KM, która pali praktycznie tyle samo. Oczywiście przy agresywnej jeździe spalanie podskoczy do nawet 11.5 litrów, ale jednak mocy mamy o wiele więcej, w porównaniu do 1.4, które spala bardzo podobne ilości paliwa.
        Dlaczego aż tak dużo?
Cóż Fiesta przytyła około 200kg w porównaniu do poprzedniej generacji.

Jeżeli chodzi o części eksploatacyjne, to za amortyzatory zapłacimy około 400zł na przednią oś, za klocki i tarcze hamulcowe przyjdzie nam wydać około 240zł.
Szósta generacja Forda Fiesty jest samochodem godnym polecenia, ponieważ za cenę około 10 tysięcy złotych dostajemy auto mało awaryjne(alternator należy wymienić przy 210 tysiącach kilometrów), generalnie tanie w naprawach, oraz wybaczające na prawdę wiele. Ponadto można się nim wybrać daleko poza miasto w kilka osób i wszyscy się spakujecie, a za paliwo nie wydacie całych odłożonych pieniędzy. Oczywiście wersja ST będzie najlepsza na autostradę, ale Fiesta została zaprojektowana do jazdy głównie po mieście, dlatego też nie grzeszy zawrotnymi osiągami.

Siódma generacja Forda Fiesty została wypuszczona na rynek w roku 2008 i jest produkowana do dziś, jednakże jej produkcja zakończy się niedługo, ponieważ już jest w sprzedaży ósma generacja.


Samochód ten podtrzymuje tradycję Fiest, i jest mało awaryjny. Ceny części takich jak maglownica, czy alternator są prawie identyczne jak poprzedniej generacji. Jeżeli chodzi o klocki i tarcze hamulcowe na przód, to wydatek rzędu 370zł, amortyzatory natomiast kosztują 400zł. Biorąc pod uwagę, że auto ma niecałe 10 lat, to ceny nie są bardzo wygórowane. Natomiast po wzięciu pod uwagę klasę oraz markę tego samochodu, to ceny wydają się jednak wysokie. Na szczęście, tak jak mówiłem, Fiesta jest mało awaryjna, więc jak coś wymieniamy to raz a dobrze :D


Ceny dobrego egzemplarza z początków produkcji oscylują w granicach 19 tysięcy złotych i moim zdaniem jest to za dużo jak na małe miejskie auto, ale pieniądz stracił na wartości, a Fiesta jest całkiem udanym samochodzikiem z małą ilością wad. Tak więc ciężko się zdecydować.
W 2012 roku Fiesta Mk7 przeszła face lifting, który moim zdaniem był mało widoczny, ale już chyba bardziej niż w przypadku poprzednich generacji.


Prowadzenie tej generacji jest świetne, a optymalnym silnikiem jest chyba 1.4 o mocy 96KM, który spala maksymalnie 9 litrów w mieście. Przy wyborze tego silnika zastanawiałbym się nad wersją ST, która przy niewiele większym spalaniu będzie szybsza. Jeżeli chodzi o małe spalanie, to polecić mogę jednostkę 1.25 o mocy 82KM, która spala około 6 litrów w mieście, niestety jazda tym w trasie jest męcząca. W tej generacji Fiesty, Ford zaimplementował silniki ecoboost... Jednostki napędowe o pojemności kartonu mleka i mocy silnika 2.0... Z JEDNEGO litra pojemności Ford wycisnął od 100 do aż 140KM. Jest to astronomiczna liczba jak dla tak kompaktowego silniczka z kulturą pracy godną prawdziwego 1.9TDI... Co ciekawe, w późniejszych latach produkcji Fiesty wycofano te silniki. Ciekawe czemu...
 Ciekawostką jest iż jednostki benzynowe mają oznaczenia "duratec", natomiast diesle oznaczane są "duratorq".


Dlaczego nie wspominałem o silnikach diesla?

Dlatego że jest to auto miejskie, a diesel nie nadaje się do miasta, niestety. Ponadto cały dzisiejszy osprzęt sprawia że przy wymianie choćby filtra DPF lepiej jest sprzedać auto.


Najnowszą generacją, produkowaną od tego roku, jest ósma generacja, której ceny lepiej nie będę tutaj zamieszczał, ponieważ za taką ilość pieniędzy można kupić coś ciekawszego, i bardziej praktycznego, nawet 3-5 letniego.


A co Wy sądzicie o Fieście? Dajcie znać w komentarzach!



P.S. Przepraszam że w zeszłym tygodniu dostaliście tylko jednego posta, ale...


... jeżeli Was to na prawdę interesuje to zwyczajnie nie miałem na nic czasu.

środa, 3 maja 2017

Inny, mniejszy Lancer

Mitsubishi Colt

Auto które od 1978 roku do 1984 było zupełnie innym modelem w gamie Mitsubishi, niż Lancer, miało być niezawodne i przestronne. Dodatkowo jego dobry stosunek jakości do ceny sprawiał że był to samochód dla mas. Niestety nie sprzedawano go w Polsce.


Pewnie zastanawiacie się czemu wspomniałem o Lancerze?

Mitsubishi Colt 2 generacji(1984-1988r) był po prostu 3 drzwiową wersją Lancera. W USA nosił nazwę "Dodge Colt".


Kolejna generacja Colta(1988-1992r) była już sprzedawana w Polsce, a dodatkowo dostała ABS oraz wspomaganie kierownicy.


Czwarta generacja Colta była sprzedawana jako odmiana Lancera, a nie jego 3 drzwiowa wersja.


Co ciekawe, produkcja trwała od 1992 roku do 1995, a aż do 2005 roku w Malezji. W końcowych fazach produkcji sprzedawano je z poduszkami powietrznymi. Jednakże dzięki niskiej masie własnej, dodatkowo obniżanej przez rdzę, oraz całkiem ciekawym silnikom (1.8 w odmianie GTi, oraz 1.6 w wersji 4x4) autko było żwawe i mało paliło. Wersja 1.8 GTi miała 140KM, co przy masie ok. 1000kg pozwalało na przyspieszenie do pierwszej setki w ok. 7.5s i osiągnąć maksymalnie 210km/h. Jak na tak małe i miejskie autko to sporo.


Ładniejsze i szybsze od Golfa.-Taki jest Colt 4 generacji.

Za komplet klocków hamulcowych zapłacimy około 80zł a za tarcze 120zł. Amortyzatory na przednią oś to wydatek rzędu 240zł. Jeżeli chcielibyście kupić Colta w wersji GTi, która według mnie jest najlepszym wyborem, będziecie musieli wydać około 4 tysięcy złotych, oczywiście o ile znajdziecie ten model. Niestety zostało ich bardzo mało.

Piąta generacja Colta, produkowana w latach 1995-2003, jest ostatnią generacją "innego Lancera". Niestety najmocniejszą wersją jest 1.6 o mocy około 103 koni mechanicznych popychająca Colta do setki w 9 sekund, ale dalej frajda płynąca z jazdy jest nie do opisania. Najczęściej jednak wybierane były z silnikiem 1.3 o mocy 75KM. Jeżeli chodzi o usterki czy awarie, to ich po prostu nie ma. Z tyłu siedzi się wygodnie, ale jeżeli z przodu nie siada karzeł, to z tyłu nie ma miejsca na nogi. Z drugiej strony Colt jest autem małym, więc nie można spodziewać się cudów.


Spalanie silnika 1.3 maksymalnie nie powinno przekraczać 8.3-8.5 litra na 100km, natomiast 1.6 nie przekracza 8.9-9.1 litra, na ogół wartości spalania plasują się na pułapie 6.5 litrów benzyny w mieście.

 Klocki hamulcowe kosztują około 100zł, tarcze 170zł, natomiast amortyzatory, 230zł. Jeżeli chcecie zakupić "piątkę" w dobrym stanie, to musicie przygotować się na wydatek 4 tysięcy złotych.

Ostatnia generacja Colta przestała być mniejszym Lancerem. Od roku 2004 do 2012 sprzedawano Colta szóstej generacji, który przeniósł się do segmentu B.


Wykończenie stoi na dobrym poziomie, materiał może nie jest najlepszy, ale Colt ma być tani, więc nie można oczekiwać nie wiadomo czego. Spalanie najpopularniejszego w Polsce silnika w VI generacji, czyli 1.3 o mocy 95KM to około 7 litrów, przy ciężkiej nodze ta wartość wzrasta do 9 litrów. Colt jak zawsze jest bezawaryjny i tani w eksploatacji.



Klocki hamulcowe kosztują 57zł, tarcze to wydatek około 140zł, natomiast amortyzatory to wydatek około 240zł. Ta generacja otrzymała wersję nadwoziową cabrio. Cóż mogę o niej powiedzieć? Wygląda dziarsko :D


Colt VI generacji w roku 2008 otrzymał face lifting, i niektóre źródła opisują go jako nową generację Colta...


Najmocniejszą wersją silnikową tego auta było 1.5T 150KM produkowane od roku 2005 do 2008. Również jak w wersji GTi, ta daje na prawdę dużo emocji. Niestety przez współpracę z Mercedesem części, takie jak skrzynia biegów, potrafią wymagać częstszej wymiany... Na zakup Colta VI przed face liftingiem trzeba przeznaczyć około 10 tysięcy złotych, natomiast na wersję poliftingową już 15 tysięcy złotych...

Co Wy sądzicie o Colcie? Dajcie znać w komentarzach.