czwartek, 14 listopada 2019

Koszty posiadania hydro

Zastanawiałem się czy w ogóle robić posty tego typu już wcześniej, ale nigdy nie byłem do nich przekonany. Zawsze myślałem że ludzie wiedzą swoje i tak czy siak będą dementować doświadczenia kogoś takiego jak ja. Kierując się powiedzeniem "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana" uznałem, że mimo moich wewnętrznych głosów mówiących "nie", spróbuję.

Chciałbym Wam dzisiaj przedstawić koszty posiadania zawieszenia "hydro", jak i C5 drugiej generacji, lub też zwanego pierwszą generacją po liftingu.


Tworzę tego posta, aby trochę zmienić ogólne przeświadczenie o kosztowności i bezsensie posiadania francuskiego samochodu w dodatku z jakimś "hydropneucośtam-zawieszeniem". 

Czym jest potocznie zwane "hydro"?

Otóż hydropneumatyczne zawieszenie jest jednym z najbardziej komfortowych i najbardziej wytrzymałych zawieszeń, to w telegraficznym skrócie. Dokładny opis możecie znaleźć pod tym linkiem: https://autokult.pl/10315,zawieszenie-hydropneumatyczne-slynny-komfort-citroena



"Jakbyś nie mógł kupić sobie normalnego samochodu", "Przecież utrzymanie francuza jest drogie!!!! A z takim zawieszeniem to już w ogóle!"

To tylko kilka z opinii, które usłyszycie jeżeli będziecie chcieli kupić sobie C5-tkę z zawieszeniem hydropneumatycznym. Ja jednak sądzę że kupno C5 z dieslem o oznaczeniu 2.0HDI, "w kombi" było jednym z najlepszych moich wyborów.  Umówmy się, przesiadka z A klasy W169 na cokolwiek, co nie przypomina Matiza lub Tico będzie dobra. Jednakże komfort jaki zapewnia,w moim przypadku stojąca jeszcze za wysoko, C5-tka jest niesamowity. To w jaki sposób pokonuje się kolne kilometry, to jak nie czuć wybojów, dziur, czy progów zwalniających jest po prostu piękne. To wszystko za cenę 5,45 minimalnych krajowych netto. Skoro już jesteśmy w temacie pieniędzy porozmawiajmy o tym ile kosztuje najtańsza C5 MK1 Fl i ile najdroższa. Zanim jeszcze do tego przejdziemy chciałbym przypomnieć że są trzy generacje C5: MK1, MK2 i X7. Oj Citroën w kwestii nazywania generacji nie za bardzo przemyślał sprawę... MK2, czyli druga generacja często nazwyana jest MK1 FL, rzekłbym że nawet częściej niż MK2-ką. Trzecia generacja została nazwana X7, ponieważ... w zasadzie nikt nie wie czemu, ale tak jest.

Przechodząc po raz kolejny do kosztów.

Najtańszą C5 MK1 FL możemy kupić już za 2000zł, jednakże takie egzemplarze będą zajeżdżone i do odratowania za duże pieniądze. Przedział od 6 do 10 tysięcy pozwoli nam nabyć C5 w dobrym stanie. Najdroższe C5 MK1 Fl kosztują jednak na Otomoto 18000zł.



Pierwsze wydatki

W moim przypadku na pierwszy serwis wydałem tylko 620zł. Nie dotykałem rozrządu, ponieważ mój mechanik go sprawdził i stwierdził że jest okej, w sumie potwierdził to co było wpisane w książce serwisowej. Jeżeli musiałbym go wymienić to cały zestaw kosztuje od 220 do 300zł. O kosztach robocizny nie będę wspominał, ponieważ znam się z moim mechanikiem od dawna, robiłem u niego wszystkie swoje samochody(jak to zabrzmiało) i mam u niego zniżki. Poza rozrządem nie ruszałem również turbiny, wtrysków czy dwumasy. W przypadku dwumasy znowu z powodu, że poprzedni właściciel o to zadbał i jeszcze jest w dobrym stanie. Koszt regeneracji turbiny to 600-1000zł, dwumasy natomiast 600zł. Za nową część przyjdzie nam zapłacić 1200zł. Wtryski natomiast to wydatek 200 zł za jeden zregenerowany i 1000zł za nowy.

Co składało się na cenę mojego pierwszego serwisu?

-120zł za używany siłownik przedni prawy. Pochodzi on z rozbitego C5 z małym przebiegiem i jest sprawny. Oczywiście mógłbym kupić nowe, za 1200zł, za parę ale z różnych przyczyn przystałem na opcję używki z małym przebiegiem.
-500zł za olej, filtry, płyn LDS, klocki tylne i robociznę.

Jednakże w ciągu 4 miesięcy i prawie 6 tysięcy kilometrów robiłem jeszcze kilka innych rzeczy przy C5-tce.



Po pierwsze dołożyłem przewód AUX, ponieważ w poprzednim aucie miałem tą swobodę grania muzyki jaką sobie wymyślę w danej chwili. Przewód z kostką podłączeniową do radia kosztował 13zł z wysyłką. Podłączenie zajęło mi całe 10 minut. Niestety radio nie przełączało się na inne wejście niż radio lub CD. Wtedy dowiedziałem się że muszę wprogramować AUX-a do radia. Jako że nie miałem jeszcze komputera diagnostycznego do aut z koncernu PSA poszukałem pomocy na forum. Oczywiście znalazła się dobra dusza. Maciek nie tylko dodał mi AUX-a do radia, ale też przekazał taką masę wiedzy o C5, że chyba żadna usterka mnie nie zaskoczy. Relacja jaka jest na grupie Citroena, z pewnymi wyjątkami, jest porównywalna do "rodziny Saabiarzy". Oczywiście kwestia podłączenia komputera do samochodu została wynagrodzona "w życie".

Koleną rzeczą był problem z jakim kupiłem już C5, czyli opadająca klapa bagaznika... Oryginalne siłowniki kosztują 230zł za sztukę... Uznałem że nie dorosłem do takiej kwoty i poszukam innego rozwiązania. Okazało się że na grupie Citroëna jest kilka osób, które za 250-300zł są w stanie wymienić nam te siłowniki używając zamiennika z Volvo. Jako że niestety dojazd do tych "magików" kosztowałby mnie tyle co jeden siłownik, przestało mi się to kalkulować. Poszukałem w internecie i znalazłem siłowniki o sile większej niż te oryginalne. Niestety po rozebraniu 3/4 auta i włożeniu nowych siłowników klapa opadała jeszcze szybciej niż na zuzytych oryginalnych siłownikach. Uznałem wtedy że kupię inne siłowniki od Volvo, z mniejszą siłą. Na szczęście opłaciło się i klapa bagaznika nie czyha już na życie osoby używającej bagażnika.

Oczywiście pierwsze zamówione przeze mnie siłowniki przerabiałem aby ich długość odpowiadała tym fabrycznym. Oto jak to wyglądało przed:


I po:



Jeżeli chodzi o ich grubość, to te działające wyglądają identycznie, tylko nie potrzebują przedłużeń, bo po prostu są prawie tych samych rozmiarów co oryginalne. Oczywiście okazało się że te pierwsze siłowniki z deklarowanej siły 1600N miały jedynie 300N...

Cała operacja pożarła trochę moich bluźnierstw, kilka dni oczekiwania na przesyłkę oraz 51zł, a nie 450.... A efekt? Jak dla mnie świetny.



Przedostatnim wydatekiem do tej pory było uporanie się z błędem "depollution system faulty". Na zdrowy rozum przyjąłem że po prostu DPF się zapchał albo już zużył i trzeba będzie go wymienić. Oczywiście pierwsze pytania kierowałem do wspomnianego wcześniej przeze mnie kolegi z forum. Miałem przed oczyma wizję wydania góry pieniędzy na nowy filtr. Poszukałem, poszukałem i znalazłem zamiennik za 500zł. Dalej jest to spory nieplanowany wydatek, ale jakoś bym go przełknął. Na szczęście Maciej sprowadził mnie na ziemię uświadamiając mi iż ten błąd w Citroenach może być wywołany przez 3/4 elementów, które "cytryna" posiada. Po ponownym spotkaniu i podłączeniu mojego krążownika do komputera okazało się że nie wiadomo czy mam DPF, ale błąd ten wywołały świece żarowe, a właściwie ich duże zużycie. Po tym udałem się do mechanika na wymianę opon i właśnie wymianę świec. Zimowe opony raczej będą liczone do ogólnych wydatków, ponieważ są elementem eksploatacyjnym, który najlepiej zmieniać po 4-6 latach od daty produkcji. Tak więc za opony mało znanej firmy zapłacilem 740zł, a za wizytę u mechanika 300zł. W tej cenie liczona było założenie opon na mało używane metalowe felgi(kupiłem komplet kilku miesięcznych oryginalnych felg za 200zł) oraz regeneracja peda... potencjometru gazu. Na wymianę świec nie wystarczyło czasu. Niestety tutaj francuska technologia kolokwialnie mówiąc dała ciała. W mojej generacji świece żarowe są od strony grodzi, schowane pod turbiną, egr-em i większością komponentów osprzętu silnika. Ponadto świece lubią się łamać w tych autach, więc wszystko trzeba robić bardzo spokojnie i pewnie. W związku z tym miałem umówić się na wymianę świec w następnym tygodniu. Dowiedziałem się też że jedna ze świec już w 30% wypadków nie działa w ogóle....

Następny tydzień i przebieg licznikowy 231 tysięcy kilometrów. Auto zostawiłem u mechanika z myślą że za 2 dni i 300zł mój problem będzie rozwiązany. Niestety przez nakład pracy auto spędziło 3 dni i pochłonęło 500zł, a czy było warto dowiem się za godzinę, jak po nie pojadę. Z tego co się dowiadywałem to tak, silnik pracuje równiutko i bez zająknięć. Mam nadzieję że tak jest.

Pozdsumowując w ciągu 4 miesięcy na francuską limuzynę wydałem 2424zł razem z oponami i felgami stalowymi(tymi z pierwszego zdjęcia).




Czy to duża kwota? Zależy jak na to spojrzeć. Jeżeli porównujemy ja do ceny zakupu auta to jest to 35% ceny. Jednakże w każde auto wkładamy pieniądze. Tutaj właściwie 1000zł pochłonęły opony. Są to Zeetexy WH1000, które zebrały bardzo dużo dobrych ocen, oglądałem chyba wszystkie testy tych opon przed ich kupnem a teraz sam je testuje. Opiszę jak się sprawują po zimie. Swoją drogą letnich też będę musiał niedługo poszukać. Mam już dwa typy, ale chyba zrobię posta o typach opon i wtedy policzę które opony będą się lepiej nadawać do mojego auta. Tymczasem do następnego wpisu! Dajcie znać czy Wam się podobał ten post ;)

W niedalejkiej przyszłości mam jeszcze w planach wypoziomowanie zawieszenia, ponieważ tak jak wspominałem wcześniej cytrynka stoi za wysoko.