czwartek, 27 kwietnia 2017

Najpiękniejsze Coupe świata

Właśnie taką nagrodę otrzymał Peugeot 406 coupe, którego projektowało studio pininfarina. Czy ta nagroda była zasłużona? Sami oceńcie.


Moim zdaniem 406 coupe jest autem ponadczasowo pięknym, bo jego produkcja wypadła na lata 1997-2004 i dzisiaj dalej ładnie wygląda, a przy okazji nie drogim w utrzymaniu, chyba że do naprawy jest karoseria. W takim wypadku musicie szukać dobrego blacharza, ponieważ praktycznie żadna z części nadwozia, ze zwykłej 406, nie pasuje. Czego nie można powiedzieć o wnętrzu, które właściwie niczym się nie różni w tych autach. Standardowe wyposażenie wersji coupe obejmowało podgrzewane siedzenia, klimatyzację, tempomat, ABS i ESP, a dodatkowo mogliśmy dostać skórzane fotele oraz wielofunkcyjną kierownicę.


Częstymi usterkami tego modelu są nie działające szyby, czego przyczyną jest przełącznik, który nowy kosztuje niecałe 400zł, natomiast używany tylko 100zł. Kolejną typową usterką jest wyświetlacz dla klimatyzacji, na którym pojawiają się pionowe kreski. Oznaczają one, że wyświetlacz się wypala i należałoby go wymienić. Niestety ciężko jest dostać tą część.


Samochód ten wyjściowo miał cenę niemal dwa razy wyższą niż zwykła 406, ale popyt na niego był ogromny i wyprodukowano prawie 110 tysięcy egzemplarzy, z czego niecała połowa z nich była zasilana silnikiem 2.2 HDI(Z uwagi na wysoką cenę, wielu nabywców decydowało się na bogatsze wyposażenie). Na szczęście w Polsce o wiele więcej egzemplarzy posiada jednostki napędowe 2.0 i 2.9 V6, które kosztują mniej. I w eksploatacji, i w zakupie.



Jeżeli chodzi o eksploatację, to 2.2 HDI posiadał, jako jeden z pierwszych seryjnych aut, filtr FAP, który niestety był awaryjny, dlatego też lepiej nie wchodzić w posiadanie takiego auta, chyba że chcemy co 80 tysięcy kilometrów wymieniać owy filtr. Teoretycznie dzisiaj ten filtr jest bardzo tani, w porównaniu do lat premiery tego modelu, a wiedza mechaników bardzo się rozrosła, ale ja mimo wszystko doradzałbym kupno benzynowego silnika. Co prawda diesel maksymalnie pali 10 litrów ropy w mieście, a topowy benzyniak (2.9 V6 7,4s do setki) potrzebuje około 14 litrów benzyny na pokonanie 100km, ale do tego auta chyba bardziej jednak pasuje benzyna...


Jeżeli nie chcecie diesla, który właściwie kulturę pracy ma na wysokim poziomie, ani 2.9, bo za dużo pali, to bardzo mało awaryjnym silnikiem jest 2.0 136KM. Silnik ten, produkowany po roku 1999 dopracowano i stał się jeszcze mniej awaryjny, przez co jest najmniej awaryjną jednostką napędową spośród wszystkich oferowanych w tym Peugeocie. Niestety nie jest bardzo żwawy(10.4s do setki), więc auto będzie tylko ładnie wyglądać. Na szczęście bardzo dobrze współpracuje z LPG, co jest sporą zaletą. Powinienem też powiedzieć o bagażniku, którego pojemność to 390l, czyli całkiem dobrze jak na coupe, zwłaszcza że takim autem podróżuje się głównie we dwójkę. Jeżeli chcecie używać tego auta do wożenia osób, to jedynym co przeszkadza, tuż po tylko jednej parze drzwi, jest nisko poprowadzona linia dachu. Dlaczego mówię, że tylko to przeszkadza? Dlatego że wewnątrz znajdziemy dużo miejsca, z tyłu nie zabraknie miejsca na nogi, a z przodu będzie dało się usiąść wygodnie.


Ogromnym plusem tego samochodu jest jego zawieszenie. Pozwala ono na szybkie pokonywanie ciasnych i ostrych zakrętów, a przy okazji jest całkiem trwałe. Z przodu zamontowano kolumny McPhersona a z tyłu wielowahacz, dlatego też poważniejsze naprawy zawieszenia dotyczą przebiegów ponad 150 tysięcznych. Jeżeli chodzi o klocki hamulcowe, to za komplet na przednią oś, razem z tarczami zapłacimy około 220zł, natomiast za amortyzatory-140zł. Dzieje się tak dzięki ogromnej liczbie zamienników dostępnych na rynku.

Zakup

Za zadbany model z silnikiem benzynowym należy wydać około 9 tysięcy złotych, natomiast za zadbanego klekota wydamy około 10500zł.


W 2002 roku 406-tka przeszła face lifting, ale zbytnio się nie zmieniła.



Co Wy sądzicie o tym Peugeocie? Dajcie znać w komentarzach i udostępniajcie moje "artykuły" :P
Do wtorku :D

wtorek, 25 kwietnia 2017

Odrobina luksusu

Lexus IS


Samochód produkowany od 1998 roku do dziś. Oczywiście pierwsza generacja produkowana była w latach 1998-2005. Wygląd tej małej limuzyny jest wciąż ciekawy i wydaje się być całkiem świeży. To co jest największą zaletą tego modelu, to jego prestiż. IS posiada napęd na tył, oraz bogate wyposażenie, w którego skład wchodzą skórzane, podgrzewane i elektryczne fotele, klimatyzacja automatyczna, zmieniarka płyt czy chociażby nawigacja. Jeżeli do tego zestawienia dodamy 2 litrowy silnik o mocy 155KM, który zarazem jest jedną z najbardziej niezawodnych jednostek napędowych, to otrzymamy co najmniej ciekawe auto. Na szczęście w Polsce nie zdobyło dużego rozgłosu, ponieważ łatwiej było kupić BMW, czy Mercedesa, pomimo iż parametry tych aut są bardzo podobne. Dlaczego na szczęście? Dlatego że dzięki temu Lexus IS intryguje gapiów, oraz nie jest drogi w zakupie, ponieważ już za 10 tysięcy złotych kupimy egzemplarz w całkiem niezłym stanie. Niestety w naszym kraju ludzie uważają Volkswageny za wyznacznik prestiżu oraz bezawaryjności, gdzie Lexus jest o wiele trwalszy i tak na prawdę tańszy w eksploatacji. Chodzi mi o to, że części kosztują więcej niż w przypadku chińskich zamienników dla aut zza naszej zachodniej granicy, ale psują się rzadziej. Natomiast części eksploatacyjne, takie jak klocki i tarcze hamulcowe na przednią oś kosztują około 500zł, a amortyzatory około 400zł. Należy wspomnieć, że świece zapłonowe kosztują około 300zł, ponieważ dwu litrowa jednostka używana w tym samochodzie, posiada 6 cylindrów ustawionych w rzędzie. Przekłada się to również na kulturę pracy, która jak w praktycznie każdym Lexusie stoi na najwyższym poziomie.


Lexus IS zasłynął dzięki swoim reflektorom, które niestety zostały wykorzystane do budowy setek tysięcy wiejskich bolidów... Jeżeli kogoś drażnią te lampy, może je łatwo wymienić na takie same, ale czarne. Kolejnym słabym punktem jest bagażnik Lexusa, który jest bardzo skromny, tylko 280l, zwyczajnie ciężko tam zmieścić torby dla całej 4 osobowej rodziny, tak samo zresztą jak z tyłu. Największym minusem IS-a jest zmieniarka płyt, która jest najbardziej awaryjnym elementem, tuż obok plastikowego klipsu podtrzymującego tyczkę od maski i łamiącej się obudowy kluczyka. Wspominałem już o silniku 2.0 155KM i chciałbym dodać, że jest podatny na modyfikacje, oraz chętnie współpracuje z instalacją gazową. Niestety przez wagę tego auta oraz powolny automat, te 155KM zdaje się być niewystarczające. Mocniejszą, równie niezawodną jednostką jest 3.0 214KM (o oznaczeniu 2JZ), której prawie nie da się zdobyć z manualną skrzynią biegów. Jednostka ta jest niesamowicie rozwojowa, i osiąga nawet po 1000KM. Natomiast gdy już podniesiecie moc, nie będzie potrzeby aby zmieniać hamulce, ponieważ te same są używane w IS300 oraz GS. Ponadto to ten sam silnik co w Toyocie Suprze.

Czemu więc ta sama jednostka napędowa w Lexusie i w Toyocie?

Otóż Lexus to lepiej wyposażona Toyota, oraz jeszcze mniej awaryjna, w co mi ciężko uwierzyć. Przed produkcją Lexusa IS200 na rynek światowy, Toyota w latach 1998-1999 produkowała Toyotę Altezzę. Z gorszym wyposażeniem, ale w niższej cenie. Do dziś bardzo ciężko jest znaleźć Altezzę, a jeszcze ciężej na drodze.


Jeżeli jednak wolicie coś co ma bagażnik, polecam Lexusa IS300 sport cross. Taką nazwę nosi kombi, które wygląda całkiem dobrze, może poza proporcjami oraz lampami z tyłu, ale ma to swój urok. Dodatkowym plusem jest możliwość złożenia przedniego siedzenia, aby zwiększyć pakowność.


Ciekawym i rozpoznawalnym elementem są zegary, które przypominają luksusowy zegarek na rękę.


W roku 2001 IS200 przeszedł face lifting, w którym to grill auta stracił jedno żebro i od tej pory miał tylko 3, oraz wskaźniki temperatury i spalania zostały zamienione miejscami.

Druga generacja Lexusa IS została zaprezentowana w 2005 roku, a jej produkcja trwała do 2013 roku i jest jeszcze schludniejsza niż pierwsza generacja.


Lexus po raz kolejny był konkurencją w segmencie D, jednakże po roku 2007 jego bezawaryjność spadła, i nie stanowi aż tak dobrej alternatywy dla np. Mercedesa, jednakże dalej jest to niski poziom usterek. Niestety cena zakupu Lexusa IS drugiej generacji oscyluje w granicach 40 tysięcy złotych, co sprawia że nie jest autem na każdą kieszeń. Tak jak i jego trzecia generacja, której premiera przypadła na rok 2013.


Podsumowując Lexus IS jest samochodem nie do zdarcia, a jego ceny w przyszłości mogą iść w górę, poza tym to auto sprawia że czujecie się lepiej po ciężkim dniu, oraz nie będą Was wytykać palcami jeżeli założycie w nim gaz. Jest tak dlatego, że dalej mała liczba osób wie czym jest Lexus, jednakże od roku 2010 to się zmienia i zmienia :)

A co Wy sądzicie o Lexusie IS? Dajcie znać w komentarzach! Do czwartku :D

czwartek, 20 kwietnia 2017

Czy Avantime wyprodukowano przed jego czasem?

Dziś kolejny samochód na "A", ciekawe czy pobije rekordzistkę wyświetleń(Avensis-220 wyświetleń w 1 dzień)?

Renault Avantime



Niewątpliwie jest to wyjątkowy samochód, ponieważ jego wygląd łączy niecodzienność z czymś pospolitym, czyli VANa z Coupe. Jego powstanie zwiastowały targi samochodowe w Genewie w roku 1999, lecz produkcja trwała od 2001 do 2003 roku. Było tak, ponieważ inżynierowie Renault musieli zaprojektować drzwi, które spełniały by normy bezpieczeństwa, ponieważ Avantime nie posiada słupków środkowych. Tak więc projekt odpowiednich drzwi zajął 2 lata... Ostatecznie drzwi są cudem techniki, ponieważ ich zawiasy są 2 osiowe, co znaczy tyle że przy otwieraniu przesuwają się o 15cm do przodu aby ułatwić wsiadanie na tylną kanapę.



Procedura otwierania 55kg drzwi została wzbogacona o delikatne opuszczanie szyb w drzwiach, tak aby mogły się one otworzyć. Za takie ułatwienia w roku 2009 Avantime dostało nagrodę dla auta, do którego najłatwiej wsiąść. Niestety przez taką dbałość o pasażerów siadających z tyłu do przodu wsiada się odrobinę ciężej niż w innych autach. Ponadto przez tak ogromne drzwi, nie da się ich otworzyć siedząc z tyłu, a żeby je zamknąć należy użyć wyczuwalnie więcej siły, niż w typowych samochodach. Wspominałem o opuszczającej się szybie... Dla zmniejszenia ilości hałasu dostającego się do wnętrza tego pojazdu, szyby po zamknięciu drzwi dosuwają się do górnej uszczelki.

Tak oto prezentuje się rysunek tych drzwi:


Teraz już rozumiecie czemu to trwało aż 2 lata, oraz dlaczego te drzwi wytrzymują nacisk pięciu ton każde?



Dodatkową wygodę dla kierowcy wprowadza jego fotel, który regulowany jest w kilku płaszczyznach elektrycznie, dla pasażera przydałaby się jednak regulacja wysokości fotela.



Ponadto we wnętrzu tego promu drogowego znajdziemy wiele schowków i szuflad, które nie są aż tak wygodne w użytkowaniu, jak zakładali projektanci, a zagłówki nie spełniają swojej roli...


Wygoda podróżowania według jednych bije na głowę Mercedesa E klasę, ale jak dla mnie jest tylko porównywalna. Co i tak jest dużą pochwałą dla tego dużego samochodu.

Ale czy Avantime jest tak szybkie jak E klasa?

Do napędzenia tej ponad półtora tonowej kupy stali używano jednego z 3 silników, 2.0T 163KM, 3.0 V6 207KM  oraz 2.2 dCi 150KM. Ciężko jest wybrać konkretną jednostkę napędową pod względem niezawodności... Oczywiście chodzi mi o benzynowe silniki, ponieważ 2.2 dCi mające 150KM jest niestety bardzo awaryjne, i odradzałbym jego kupno. Jednakże biorąc pod uwagę, że wyprodukowano zaledwie 8557 egzemplarzy, kupiłbym jakiekolwiek.


Aby nabyć Avantime musimy być gotowi na duże wydatki, ponieważ zestaw spojlerów kosztuje około 12 tysięcy złotych, amortyzatory to wydatek 230zł na przednią oś, a klocki i tarcze hamulcowe na przód to koszt 300zł. Tak na prawdę, to koszty części eksploatacyjnych nie są wygórowane, lecz całkiem spora liczba małych usterek potrafi stworzyć duży rachunek. Cena zakupu zadbanego egzemplarza to mniej więcej 20 tysięcy złotych, także całkiem nie mało, jak za nie mały samochód. Jeżeli jeszcze do tego doliczymy poszukiwania mechanika, który będzie potrafił naprawić to cudo, to wyjdzie na to, iż Avantime wymaga całkiem sporo troski oraz zaangażowania.

Stylistyka

Wygląd tego pojazdu moim zdaniem jest niesamowicie odważny, ponieważ krągłości oraz ostre linie tworzą samochód, który albo się komuś podoba, albo nie. Osobiście uważam Avantime za ładny samochód, ale to pewnie przez to, że lubię nietypowe kształty. Swoją drogą Avantime był wzorcem dla Renault Vel Satis oraz Megane.


Jedyne co mi się w tym samochodzie nie podoba, to wloty powietrza nad światłami. Wygląda to co najmniej nieciekawie, nawigacja GPS ma mały wyświetlacz a w słoneczną pogodę możemy zapomnieć o jej używaniu. Oczywiście można zasunąć roletę, ale nie sprawdza się to za dobrze. Kolejną rzeczą jest cienki lakier, który bardzo łatwo się rysuje.


Moim zdaniem Avantime zdecydowanie zostało wyprodukowane "przed czasem", ponieważ jak na razie nie utworzyła się nisza kochająca dwudrzwiowe vany. Lecz kto wie? Nie jest wykluczone, iż niedługo taka może powstać. Pozostaje nam tylko czekać...

A co Wy sądzicie o Renault Avantime? Dajcie znać w komentarzach :D

Następny post już we wtorek! :)

wtorek, 18 kwietnia 2017

Rodzinny sedan i mistrzyni niezauważalnych zmian

Toyota Avensis



Auto zajmujące segment D musi spełniać pewne wymagania. Po pierwsze musi być przestronne, po drugie wygodne i po trzecie w miarę ciche.

Czy Avensis spełnia te wymagania?

Pierwsza generacja, wypuszczona na rynek w 1997 roku całkiem dobrze się prowadzi, a dzięki swojej długości jest wygodna na wybojach. Tapicerka sprawia wrażenie solidnej, a w dotyku jest przyjemna. Jeżeli chodzi o przestronność, to mogę powiedzieć, że bagażnik 510l lub 530l to całkiem dobry wynik jak na 4,5 metrowe auto. Nawet z całkiem sporym subwooferem w bagażniku jest dużo miejsca.


Powracając do wygody, to mogę stwierdzić, że samochód ten sprawuje się świetnie do miasta, jak i na trasy. Chociaż skrętność może niektórych denerwować... Oczywiście na dłuższe trasy radziłbym wybrać 6-cio biegową skrzynię biegów. Z tyłu miejsca na kolana nie ma za dużo, jest w sam raz. Według mnie jako auto dla rodziny 2+2 Avensis sprawi się całkiem dobrze. Ponadto oferowano ją jeszcze w wersji nadwoziowej kombi. Jeżeli dorzucimy do tego całkiem spore wyposażenie obejmujące przyciemniane fabrycznie tylne szyby, dymione reflektory, czy automatyczną klimatyzację, to otrzymujemy auto konkurencyjne nawet dzisiaj.


Jeżeli mówimy o wyciszeniu samochodu, to należy wspomnieć, że fabryczne wygłuszenie Avensis jest raczej dobre. Ja miałem przyjemność podróżować dobrze wyciszonym przez właściciela egzemplarzem, który przy prędkościach autostradowych zachowywał przyzwoitą ciszę wewnątrz kabiny. Czemu mówię o tak starym samochodzie? Dlatego że jest niezawodny oraz wygodny. Co prawda ceny części są typowo japońskie, ponieważ za klocki hamulcowe na przód zapłacimy ok. 140zł, natomiast na tarcze hamulcowe wydamy ok. 230zł. Amortyzatory to wydatek około 480zł.
Ważną rzeczą jest face lifting Avensis pierwszej generacji, czyli T22, otóż wersja poliftingowa ma logo Toyoty na grillu a nie na masce.


Co prawda przód za bardzo się nie zmienił, większe zmiany można zaobserwować z tyłu samochodu.


Czyli do 2000 roku Toyota Avensis T22 wyglądała tak:


Powinienem powiedzieć kilka słów o cenie zakupu. Jeżeli szukacie zadbanego egzemplarza, musicie przygotować niecałe 7000zł. Nie można zapominać o możliwości założenia instalacji gazowej, jednakże załóżcie dobrej klasy LPG oraz lubryfikator, bo benzynowe jednostki o mocy 130KM i pojemności 2.0 czasami nie lubią się z gazem. Generalnie są to dobre silniki, ale to rada ode mnie, i od posiadacza czarnej Avensis ;D Natomiast polecane przeze mnie jednostki bocianopodobne to 2.0 D-4D 110KM i 2.0 TD 90KM, czyli właściwie wszystkie diesle, które Avensis oferowała. Na szczęście awaryjność tego auta jest na niskim poziomie i pozwala na długą, i spokojną eksploatację.


Co by za dużo się nie rozwodzić nad autem z lat 1997-2003, chciałbym zaprezentować Toyotę Avensis T25, której produkcja trwała od 2003 roku do 2009 roku. Moim zdaniem jest to najładniejsza generacja Avki.


Jej stylistyka jest spokojna a proporcje moim zdaniem są bardzo dobre. Co prawda odbiór wyglądu tej generacji to sprawa gustu, i każdy ma inny, ale według mnie druga generacja Avensis jest najładniejsza. Jeżeli chodzi o przestronność, to właściwie wymiary są takie samie jak poprzedniczki. Jedynie miejsca na nogi jest więcej za sprawą dodatkowych 120cm długości. Ponadto wyposażenie i wyciszenie zostały ulepszone. Co prawda do wygłuszenia, jak pod car-audio nie możemy liczyć, ale nie jest źle. Jeżeli chodzi o fotele, to znowu Toyota rozpieszcza, ale tym razem nie tylko kierowcę.


W 2006 roku generacja T25 otrzymała facelifting, i znów nie zmieniła się za bardzo.


Można powiedzieć, że Toyota Avensis jest mistrzynią niewidzialnych zmian. W tej generacji nawet kombi wygląda ładnie.


Jeżeli chodzi o ceny napraw eksploatacyjnych to nie można powiedzieć że są one wysokie, ponieważ za klocki i tarcze hamulcowe na przód zapłacimy około 350zł a za amortyzatory przyjdzie nam zapłacić około 320zł na przednią oś. Toyota w generacji T25 dorzuciła kilka silników do gamy, co skutkuje dużą rozpiętością cenową, za zadbany egzemplarz wydamy około 20 tysięcy złotych. Jeżeli chodzi o silniki, to mogę polecić właściwie wszystkie, poza 1.6 VVT-i oraz 1.8 VVT-i. Według mnie 1.6 jest za małe dla tego auta, a 1.8 często lubi olej bardziej niż benzynę. Jeżeli chodzi o diesle, to odradzałbym tylko egzemplarzy z oznaczeniem silnika "D-CAT". Jest to połączenie filtru DPF z katalizatorem, które jest koszmarnie awaryjne, bo już przed 80 tysiącami kilometrów należy kupić nowe. Na szczęście wersji tej nie sprzedawano w Polsce, ponieważ potrzebowały one paliwa bardzo wysokiej jakości. Na minus można zaliczyć przednie reflektory, które przez wadę konstrukcyjną parują tak, że po ich wewnętrznej stronie cieknie woda.


Obecnie w sprzedaży, od 2009 roku jest trzecia generacja, czyli T27. Moim zdaniem nie wygląda dobrze, a jej wygłuszenie jest dobre do segmentu C.


Żeby nie przedłużać dodam tylko, że trzecia generacja Toyoty Avensis na razie jest za droga, jak na rozsądne auto. Cena zakupu używanego i zadbanego modelu to około 45 tysięcy złotych.


Podsumowując należy powiedzieć, że Toyota Avensis zasługuje na miano auta z segmentu D, a przy okazji jest rozsądnym wyborem.

Co Wy sądzicie o Avce? Dajcie znać w komentarzach :D

Następny post pojawi się w czwartek, jak zawsze :)

czwartek, 13 kwietnia 2017

Sportowe Coupe, czy niewypał?

Mitsubishi FTO


Samochód produkowany w latach 1994-2001 przez Mitsubishi z silnikami od 1.8 126KM do V6 o pojemności 3 litrów i mocy 225KM. To auto byłoby bardziej znane, gdyby nie przedni napęd. Przez niego FTO niestety nie zyskało dużej popularności. Niestety w Polsce obecnie nie ma takiego na sprzedaż, natomiast w internecie kosztują one około 1200 euro. Na szczęście co jakiś czas da się znaleźć egzemplarz sprzedawany w Polsce. Jest tak przez politykę Mitsubishi dla tego modelu. Miał on być bowiem sprzedawany wyłącznie w Japonii, ale dzięki jego dużej popularności zdecydowano się na eksport "kilku" modeli. Przez niektórych szansa posiadania ładnego i całkiem udanego coupe do szybszej jazdy sprowadziła się do tuningu wizualnego.

Nie sądzicie, że FTO z przodu wygląda trochę jak Supra?

 Oczywiście powiecie że to auto jest nie praktyczne, nie ma części, itd... Na szczęście nie są one nie do zdobycia. Wystarczy trochę poszukać, bo niektóre części od Colta czy Galanta są identyczne. Tak więc za klocki hamulcowe na przednią oś zapłacicie 30zł a za tarcze ok. 200zł. Amortyzatory to wydatek około 260zł. Jednakże tym autem jeździ się bardzo przyjemnie i pomimo przedniego napędu da się nim poszaleć :D


Niestety od FTO popularniejsze są 3000GT oraz Eclipse, które swoją drogą są ciut lepsze. Wynika to z ich napędu na obie osie. Głównym minusem FTO jest jego wyciszenie. Nie chodzi o to, że ma nie być słychać silnika, ale przy spokojnej jeździe za dużo z zewnątrz słychać. Ponadto klimatyzacja dostępna była tylko w najbogatszej wersji wyposażeniowej, której prawie nie da się dzisiaj spotkać w Europie.


Największą zaletą FTO jest jego marka... To Mitsubishi jest mało awaryjne i daje dużo frajdy z jazdy.  Moim zdaniem tył tego auta nie jest ani piękny ani brzydki, trochę jak w przypadku Audi A3, jest po prostu idealny.



Tak więc za niezbyt dużą ilość ciężko zarobionych polskich złotych możecie mieć całkiem ciekawe auto, które wygląda dobrze a jeździ jeszcze lepiej. Ponadto przez ich małą ilość stajecie się rozróżnialni pośród wszystkich VW, BMW, Merców, Skód czy Renówek.

Co Wy sądzicie o takim aucie? Dajcie znać w komentarzach :D

Następny post znowu we wtorek a potem w czwartek :)

wtorek, 11 kwietnia 2017

Dumny miejski samochodzik

Audi A3

Samochód ciekawy, mały, szybki, przestronny, czyli właściwie wszystko co potrzebne do jazdy po mieście.


Pierwsza generacja została wypuszczona w 1996 roku i nazywała się 8L.
Od 1996 roku do 2003 A3 robiła na prawdę dużo. Bryła tego auta jest moim zdaniem idealna. Nie wygląda ani źle, ani dobrze, jest gdzieś pomiędzy, a do tego oferowała wersje nadwoziowe 3 i 5 drzwiowe, tak więc jest praktyczne. Jeżeli chodzi o uciążliwe usterki, to cóż.... Jedyne co się psuje to blacha obok kanalików odprowadzających wodę-po prostu lubi rdzewieć. Poza tym A3 posiada głównie zalety. Wnętrze jest świetnie spasowane i nic nie trzeszczy, czy to na dziurach, czy podczas normalnej jazdy. Mówię o tym, dlatego że siedząc z przodu bardzo często będziecie uderzać kolanami w schowek, lub kilka innych plastików. W roku 2000 Audi dostało face lifting i zmienił się lekko wygląd przednich zderzaków oraz lamp.


Ważną rzeczą w Audi A3 jest fakt bycia bliźniakiem Golfa 4 lub też Leona 1, a co za tym idzie części zamiennych jest bardzo dużo, oraz nie kosztują dużo. Jeżeli chodzi o eksploatację, to za klocki i tarcze hamulcowe na przednią oś zapłacimy ok. 100zł a za amortyzatory przednie przyjdzie nam zapłacić około 200zł. Jednak nie tylko ceny części są przystępne, również silniki oferowane przez Audi są dosyć ciekawe. Tym razem zacznę od poczciwego, owianego legendą 1.9 TDI o mocy 110 lub 90 koni, który jest nie do zajechania. Przy okazji wersję 110 konną bardzo łatwo jest podkręcić na 200 koni :D

A teraz ciekawe silniki...

Pierwszym z nich jest 1.8 125KM, który chyba fabrycznie był projektowany z myślą o zasilaniu gazem. Jednostka ta jest bardzo mało awaryjna, a przy okazji nie pali dużo, oraz nie zamula tego samochodu. Silniki 1.8T o mocy od 150 do 180KM są po prostu świetne. Po pierwsze ubezpieczenie nie jest drogie, fabryczna moc jest całkiem spora jak na tak małe auto, oraz ich awaryjność jest praktycznie zerowa, a dodatkowo instalacja LPG nie przeszkadza tym jednostkom. 1.8T to silnik, który przy małej ingerencji w budowę jest w stanie podnieść swoją moc, dzięki chiptuningowi do aż 400KM. Oczywiście przy takiej mocy trzeba zmienić kilka podzespołów, ale nie ma przy tym dużo pracy.


Najwyższą wersją A3 jest S3, która to ma napęd Quattro oraz 1.8T o mocy od 210 do 225KM, i wciąż można tą moc podnieść do 400 koni bez zbytniej ingerencji. Audi w wersji S3 rozpędzało się do pierwszej setki w 6.6 sekund, oraz legitymowało się prędkością maksymalną wynoszącą ok. 242km/h. Niestety ceny S3 są właściwie 2 razy większe niż zwykłej A3 z 1.8T... Jeżeli jednak chcecie mieć Audi S3, ale bez emblematów, to możecie zakupić A3 1.8T quattro i w sumie jest to to samo :D
O napędzie Quattro mówi się, że zawsze jest pogoda dla niego. W A3 mamy przekładnię planetarną, czyli Haldex, czyli napęd na przód, a jeżeli wpadniemy w poślizg, to włączy się napęd na 4 koła :D
Jeżeli po tym artykule zechcecie kupić sobie A3, to będziecie musieli wyłożyć od ok. 5 tysięcy złotych za wersję z 1.6 lub 1.8 125KM, około 10 tysięcy za wersję z 1.8T i może z napędem quattro, a za S3 należy zapłacić od ok. 17 tysięcy do 20 tysięcy złotych. Jedynym minusem tego samochodu jest jego bagażnik, który po umieszczeniu butli gazowej w kole zapasowym, kurczy się do rozmiarów plecaka ośmiolatka.


Rok 2003 to rok w którym Audi wypuściło na rynek A3 8p.
O ile wcześniejsza generacja była piękna, tak ta jeszcze to poprawiła.


Kosmetykę poprawiono w każdym centymetrze samochodu, przez co wygląda jeszcze atrakcyjniej, i dzisiaj można się zapomnieć, że to auto ma 14 lat. Niestety w tej generacji koncern vag wprowadził bardzo awaryjne jednostki napędowe TFSI oraz FSI, które chyba czasami zamiast paliwa wolą spalać olej... Na szczęście istnieje jednostka stworzona do instalacji gazowej, a jest nią 1.6 102KM. Oczywiście że nie jest to dużo, do odpychania się wystarczy, ale nie do dynamicznej i szybkiej jazdy, niestety. Jeżeli chodzi o jej mankamenty, to nie ma ich za wiele, ale oczywiście zawsze może coś się popsuć, ponieważ jest to stary samochód... Ciekawostką o Audi A3 jest to, że na ogół rok po premierze do sprzedaży wchodziły wersje 5 drzwiowe. Mówię o tym też dlatego, że jeżeli chcesz kogoś wozić kogoś z tyłu w 3 drzwiowej wersji, to jeżeli nie jest to drobna kobieta o wzroście 1.60m, to będzie ciężko tam wsiąść. Jeżeli chodzi o klekoczące jednostki napędowe, to możemy wybierać z całkiem szerokiej gamy, aczkolwiek polecałbym 1.9TDI 105KM, w której poza rzeczami eksploatacyjnymi nie ma za wiele do roboty. Drugą jednostką bocianopodobną jest 2.0 TDI 140KM, która ma małe problemy z turbiną, ale da się to przeżyć, ponieważ regeneracja kosztuje około 500-650zł.


Jeżeli już mówimy o kosztach, to klocki i tarcze na przednią oś kosztują niecałe 200zł, a amortyzatory to wydatek około 700zł. Jeżeli chodzi o cenę zakupu, to muszę powiedzieć że trzyma się na całkiem wysokim poziomie jak na tak stare auto. Jest tak, przez datę końca produkcji tej generacji A3, czyli rok 2013. Tym niemniej ceny A3 8P zaczynają się od 15 tysięcy złotych i kończą na 60 tysiącach. To całkiem sporo jak na słabo wyciszonego brata Golfa z droższym logo. Jednakże w segmencie C mamy auto, które jest świetnie spasowane i do tego bardzo dobrze wygląda. Ważną informacją jest face lifting , który miał miejsce w roku 2008 i 8P dostało ostrzejsze rysy.


Niestety z tyłu nie wygląda już tak dobrze...


Na szczęście wnętrze nadrabia za tył.


Wersje S-line są ciekawie podzielone, ponieważ S3 3 drzwiowe posiada silnik 2.0 TFSI o mocy 265KM, natomiast 5 drzwiowa wersja S3 napędzana jest jednostką napędową o pojemności 2.5 TFSI o mocy aż 340KM. Cóż można powiedzieć o tych silnikach? Na pewno skrót TFSI u wielu osób wzbudza ciarki, również u mnie, ale jeżeli stać nas na S3, na paliwo do niego, to czemu nie stać nas na naprawy? Ja rozumiem że ktoś może kupił okazyjnie taką S3 albo zbierał na nią długo. Moim zdaniem nie można przesądzać o aucie z powodu czyichś opinii. Musimy sami się przekonać jak jest na prawdę. Niestety tyle ile ja wiem o tych jednostkach, jest to, że lubią brać olej, co wynika poniekąd z ich budowy i specyfikacji... Jednym słowem, jeżeli będziecie dbać o maszynki do pieniędzy, zwane TFSI, to pojeżdżą Wam całkiem sporo :D

Ostatnią i zarazem najdroższą generacją Audi A3, jest 8V, która wygląda jak zdenerwowany niemiec.

Zaprezentowano ją w 2012 roku i produkcja trwa do dziś. Niestety ta generacja A3 została dotknięta multifunkcyjnością, jak Clio. Chodzi mi o to, że z miejskiego hatchbacka, który występował też w odmianie 5 drzwiowej, zrobiono również limuzynę i kombi(cabrio już wcześniej występowało, w generacji 8P, ale nie chciałem żebyście oślepli).


O ile limuzyna wygląda jak mniejsze Audi A4, tak A3 w nadwoziu kombi naśladuje A6 Avant, tylko krótsze.


Moim zdaniem stworzenie takich odmian nadwoziowych świadczy o słabnącej pozycji A3 na rynku, oraz o wynikającej z tego potrzebie stworzenia auta we wszystkich możliwych wersjach, aby jakoś się sprzedało. Niestety silniki benzynowe wyłącznie o oznaczeniach TFSI(okej, jest też TCNG) nie zachęcają. Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale całkiem dobrą jednostką, powtarzającą sukces 1.9 TDI jest 1.6 TDI, które długowiecznością jest bardzo zbliżone do swojego większego brata. Ceny najnowszej generacji A3 plasują się w przedziale od 35 do 202 tysięcy złotych... Ceny części również nie są zbyt tanie, ale jest to nowe auto. Ostatnią rzeczą, jaką muszę dodać o Audi A3, jest wygoda podróżowania, której praktycznie nie ma, przez sztywne zawieszenie. Oczywiście niemieckie samochody nie słyną z bycia miękkimi, ale po pierwszej generacji chyba trochę przegięli...

Wszystko to sprowadza się do jednego stwierdzenia. Lepiej kupić ciut starsze auto, jeżeli chodzi nam o niezawodność. Bo im coś jest prostsze, tym mniej się psuje. Jest też druga strona medalu, według której starsze auto jest bardziej podatne na usterki niż nowe, przez zużycie materiału.

Z takimi rozważaniami Was zostawiam. Do czwartku :)