niedziela, 5 lutego 2017

Grosz do grosza...

Tanie auta dają dużo frajdy. Nie są super szybkie, ani wygodne, ani dobrze wyposażone ale coś w nich jest. Nie, nie jest to ruda ;) W tanich samochodach nie trzeba martwić się o progi zwalniające, o krawężniki czy dziury. Części są tanie jak barszcz, naprawy też, więc nie boli nas kieszeń kiedy np. wahacze pójdą albo amortyzatory. Nawet wymiana silnika nie jest czymś strasznym. Szyba pękła? Na złomie na pewno jest ich pełno. Wgniecione drzwi? To nie problem. 5 minut w sieci i mamy używane w dobrym stanie :D Spalanie? Przy małym silniku nie ma spalania, bo 5-6 litrów na 100km to nic. Jeżeli to też jest za dużo, można dołożyć gaz i pokonywać 100km za cenę paczki ruskich papierosów. Tanie auta, którymi poruszamy się codziennie pozwalają nam oszczędzać pieniądze na wymarzone 4 kółka.

Wszystkie auta użytkowane w firmach lub pizzeriach, kebabach, restauracjach są tanie, z instalacją gazową oraz nie są w dobrym stanie. Przez ostatnie dwa dni, spędziłem ok 23 godzin w Pandzie 2, 1.1 54km(88Nm). Nie miała zamków, gałki zmiany biegów, klamki na drzwiach kierowcy, 3/4 plastików we wnętrzu, gniazdko zapalniczki było zdemolowane, wahacze były do wymiany, amortyzatory, hamulec ręczny(nie było go wcale). Nie miał radia, więc silniczek było słychać powyżej 50km/h. Pomimo gazu całkiem przyjemnie pracował. Braki uzupełniał charakterek tego samochodziku. Tak zadziornego autka nigdy chyba nie prowadziłem. Potrafił wjechać wszędzie, mogłem go zostawiać otwartego, z otwartymi szybami. Często silnik podpowiadał żeby jechać szybciej, i wyprzedzać wszystko :P Tylko że z taką ilością koni... Cóż, było ciężko. Jednakże zauważyłem że całkiem przyjemnie się tym jeździło. Największym minusem było właśnie to, że gdy nie zostawiałem opuszczonej szyby od strony kierowcy, to swoje drzwi musiałem otwierać od strony pasażera. Sądzę że kursanci na prawo jazdy powinni mieć ok. 4-5h jazdy właśnie takimi tanimi, nie zadbanymi samochodami, albo takimi które sprawią większe trudności. Dzięki czemuś takiemu prawdopodobnie jeździli by lepiej, a przynajmniej nie narzekali by na nowsze autka.

Czasami nie szukamy auta do zajeżdżenia a czegoś pomiędzy. Złotego środka pomiędzy tanim autem a wygodnym autem, czasami dochodzi do tego mocny silnik i luksusowe wnętrze. Dlatego powstał ten blog. Prezentuję auta dobre do codziennego użytkowania przy nie wygórowanych kosztach, a zarazem inne niż ogólnie uważane za "dobre". Wiem że powszechnie uważa się iż Francuz gorszy i ciągle się psuje...

ALE

Wystarczy się rozejrzeć po motoryzacyjnych forach. 90% postów o tym że coś się zepsuło i jak to naprawić dotyczy Niemieckich maszyn. Oczywiście zdarzają się wyjątki, a stereotypy się skądś wzięły... Stereotyp o kultowym już w Polsce 1.9 TDI(że się nie psuje i jest najlepszy) to niestety, albo stety, jest już nieaktualny. Te silniki w 99% przypadków mają ponad 600 tysięcy kilometrów faktycznego przebiegu... Nie ma niczego niezawodnego zawsze. W każdym przypadku coś kiedyś musi się zepsuć. Dlatego też nie warto faworyzować jednego kosztem drugiego. Trzeba eksperymentować i wybierać według siebie, a nie według innych...

Co Wy o tym sądzicie?
Kolejny post niebawem :D

1 komentarz: